Magazyn WP FilmWojciechowska: Nie zostawię córeczki na święta

Wojciechowska: Nie zostawię córeczki na święta

Tylko w Fakcie ekskluzywny wywiad, w którym Martyna Wojciechowska opowiada, jak przygotowuje się do wigilii i jakie ma plany na przyszły rok.

Wojciechowska: Nie zostawię córeczki na święta
Źródło zdjęć: © Kapif.pl

17.12.2009 | aktual.: 04.12.2017 13:59

Takiego błędu już więcej nie popełni. Poprzednie święta Bożego Narodzenia Martyna Wojciechowska (35 l.) spędziła z dala od swojej córeczki Marysi (1,5 r.). Tym razem w ten piękny rodzinny czas chce mieć najbliższych przy sobie.

Jak spędza Pani tegoroczne święta?

– Tradycyjnie – z rodziną i dzieckiem w domu. W ubiegłym roku byłam na Antarktydzie, lecz teraz te święta i sylwestra chcę spędzić z córką.

Szykuje Pani potrawy wigilijne?

– Co roku gotuje moja mama, a ja staram się jej pomóc w miarę możliwości. Moim ukochanym daniem, które musi być w wigilię, są kluski z makiem.

Prezenty już kupione?

– Tak, bo mam taki zwyczaj, że jak znajdę wcześniej w sklepach coś, co pasuje do moich bliskich, to kupuje od razu i chowam je w tajemnicze miejsce. Nienawidzę kupować prezentów tuż przed wigilią.

Co kupiła Pani Marysi?

– Jestem teraz na etapie kupowania córeczce edukacyjnych książeczek, naklejek i podobnych rzeczy rozwijających wyobraźnię. Kupiłam jej to, o czym zawsze sama marzyłam, jak byłam mała. Mianowicie pozytywkę, która gra świąteczną muzykę, ma jadący pociąg, ludzi na lodowisku... Wygląda to fenomenalnie. Jak tylko zobaczyłam takie cacko, to wiedziałam, że muszę jej to sprezentować.

Pani czy święty Mikołaj we własnej osobie?

– Zawsze przychodzi Mikołaj! Przebiera się za niego babcia. Także i w tym roku nas nie zawiedzie i wyskoczy w czerwonym kubraczku i z przyklejoną brodą. Jestem przekonana, że córka zorientuje się, że to będą święta. Pewnie jak zobaczy świętego Mikołaja, to zacznie płakać.

Czy tata Marysi będzie z nią w te święta?

– Nie wyobrażam sobie, żeby córka w święta nie widziała się z mamą i tatą. Dlatego będziemy jej chcieli zapewnić niezapomniane święta. Wszyscy razem i wszyscy w komplecie.

W zeszłym roku nie było takiej możliwości... Była Pani z dala od domu. Czy nie nadszedł moment, w którym chciałaby się Pani przytulić do bliskiej osoby?

– Tak, chyba nie ma takiej osoby, która nie ma takich przemyśleń. W ubiegłym roku na Antarktydzie towarzyszyły mi takie przemyślenia – że po co mi to było, że trzeba było siedzieć w domu. To były bardzo trudne i smutne dla mnie święta, z dala od bliskich. Dokonujemy różnych wyborów, a takie chwile to ich konsekwencje.

Może łatwiej byłoby czasami oddać pewne decyzje w czyjeś ręce?

– Pewnie jest to znacznie łatwiejsza droga. W tym sensie, że we dwójkę bez wątpienia jest łatwiej...

Czy planuje Pani kolejną wyprawę?

– Będę jechała do Nowej Gwinei. Planuję zdobyć ostatni zielony szczyt w koronie ziemi. Ale to już po nowym roku. Nie mam jeszcze dokładnej ustalonej daty, ale myślę, że to będzie połowa stycznia. Rozmawiamy też o tym, żeby nakręcić kolejną serię „Kobiety na krańcu świata”, bo program cieszy się dużym powodzeniem. Nie zapadła jednak jeszcze żadna decyzja. Jeśli ruszałyby jakieś zdjęcia, to na pewno nie wcześniej niż w maju. Planuję również wydać dwie kolejne książki.

Polecamy w wydaniu internetowym efakt.pl:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)