Wyobraź sobie najbardziej obleśną łazienkę z możliwych
Wyobraź sobie najbardziej obleśną łazienkę z możliwych. Już? I niech nie będzie mała, taka trochę większa. Ot że jakby komuś wpadło do głowy, i trochę się nudził, mógłby się w niej zająć rozbiorem świńskich półtusz.
Dodaj do niej najbardziej obskurne sanitariaty jakie jesteś w stanie sobie wyobrazić, dorzuć jeszcze potłuczone kafle na ścianach, zardzewiałe rury i mega, mega syf wszędzie. Okej? Masz to? To teraz dorzucam ci jeszcze na środku trupa z roztrzaskanym łbem, kałużę krwi, i gaszę światło.
Słabo?
No to wyobraź sobie jeszcze że przy przeciwległych ścianach, siedzi dwóch facetów. Przykutych wielkim łańcuchami, każdy za swoją stopę. I nic nie pamiętają...
Skąd, jak, dlaczego. Po chwili każdy z nich znajduje w kieszeni kasetę z nagranymi przez sadystycznego oprawcę instrukcjami. Znajdują też dwie piły. Jeśli chcą, mogą się uwolnić – ale noga zostaje w kajdanach.
Okrutne?
Bardzo, no ale przecież jeśli już pokonasz ból to na jednej nodze też dasz radę zwiać, prawda?
Gra się zaczyna.
Nie ukrywam początek „Piły” zrobił na mnie spore wrażenie. Nie wierzę tym, co będą mi tu kozaczyć i mówić, że pfff na nich nie zrobił żadnego. Tempo zdjęć, dobrze dobrany dźwięk, tajemnica, powoli odkrywające się... elementy układanki, psychopata ganiający bezsilną policję po mieście i wręcz kąpiące ze scen okrucieństwo – ten idealnie zmieszany koktajl przygważdża widza w pierwszych minutach, jak mało w którym filmie.
No. I tyle. Tyle wrażeń na piętnaście minut. I po strachu. Widocznie panowie reżyserowie ustalili, że wystarczy. Niemniej – będę się upierać nawet NAJBARDZIEJ brudny kibel robi wrażenie przez co najwyżej piętnaście minut, później już trzeba kombinować. A tu z kombinowaniem poszło gorzej.
Gdzieś mi się ta cała intryga rozjechała, niby bardzo skomplikowana ewidentnie zaczęła wiać dziurami w niektórych scenach. Kłuć brakiem logiki, i dodatkowo śmieszyć nadmiernym demonizowaniem – bo tu, jak psychopata okrutny i bezlitosny, to musi biegać w czarno czerwonym szlafroku z satyny ala Rocky 3.
Jak gliniarz przebiegły, to w obłędzie z poderżniętym gardłem, jak scena tarzania w krwi to ocierająca się o groteskę. Jak bohater dyszy, to jak sam Vader w gwiezdnych wojnach. A jak kobieta w niebezpieczeństwie, to piękna blondynka (ale tu to może się już czepiam niepotrzebnie).
A mogło być naprawdę bardzo dobrze. Mogło być, gdyby... zostawić na scenie głównie tych dwóch przykutych facetów. Niech się miotają i domyślają, niech kombinują i wpadają w paranoję, nawet niech sobie odpiłowują nogi. Dobrze ich dobrać, żeby aktorsko dali radę i zostawić. Nie dorzucać tła z biegającym bez sensu w te i na zad Danny Glover`em.
Na pewno wypadałoby się jeszcze tylko zdecydować, czy film ma być horrorem czy thrillerem, nawet dziecko wie że to co innego. A tak brak konsekwencji w wyborze gatunku zdecydowanie negatywnie odbił się na tym filmie. Jak na kryminał zrobiło się zbyt prosto i za mało tu odwiedzi na pytanie „a dlaczego”, a na horror jest za mało straszno.
Będę się upierać - czasem lepiej mniej pokazać a bardziej nastraszyć, niż pokazać zbyt wiele i znudzić widza. Niestety często o tej prawdzie zapominają panowie filmowcy i walą te zebrane od producenta miliardy dolarów byle wydać ich więcej. A dobrze nie zawsze znaczy NA BOGATO.
To prawda, na sam koniec film trochę się broni, nie opowiem jak, bo może jeszcze ktoś nie widział. Nie wiem tylko czy ten pomysł to przebłysk geniuszu scenarzysty, czy furtka otwarta dla producenta, co to idąc za kasą nakręcić (jak już wiemy) musiał Piłę 2, a jak słyszymy zdaje się zabiera się do Piły 3.
I trochę się boję, że kompletnie się na tym już wyłoży, a ja przy scenie z odpiłowywaniem nogi będę znów spokojnie spożywać kanapkę z pasztetową, bo straszyć proszę panów też trzeba umieć.