James Norton rozebrał się w sztuce, widz zrobił fotkę. Czym to się skończy?
James Norton to brytyjski aktor znany m.in. z filmu "Obywatel Jones" Agnieszki Holland. Jego ostatnia rola teatralna wymaga od niego pokazania się w stroju Adama. Jeden z widzów zrobił mu zdjęcia i wrzucił je do sieci. Powszechne oburzenie może prowadzić do radykalnego rozwiązania.
Juda, jeden z bohaterów sztuki "A Little Life", którego gra Norton, to człowiek głęboko straumatyzowany, ofiara wykorzystywania seksualnego, samookaleczeń i nałogów. Według aktora sceny całkowitej nagości były w pełni uzasadnione, ale też wyjątkowo dla niego trudne.
- Leżę na podłodze nago i jestem kopany i opluwany. To naprawdę jest poniżające i okropne - zwierzył się "The Telegraph".
Jeden z widzów w teatrze odebrał to jako niezdrową sensację, zrobił aktorowi zdjęcie i upublicznił je. Podobna nieprzyjemność spotkała rok temu gwiazdora "Chirurgów" Jessego Williamsa, który obnażył się w sztuce "Take Me Out" na Brodwayu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kino czy kanapa? Agnieszka Holland powiedziała, co sądzi platformach streamingowych
W obu przypadkach publiczność była informowana, że filmowanie i robienie zdjęć jest zabronione. Rozdawano także specjalne nalepki na obiektywy w aparatach, ale wszystko i tak sprowadzało się do dobrej woli widza. Nie wiadomo, czy w sytuacji Nortona nieuczciwy widz poniesie jakiekolwiek konsekwencje.
"Byłbym bardzo zaskoczony, gdyby ten incydent nie doprowadził do tego, że powszechną praktyką stanie się rekwirowanie telefonów przed przedstawieniami ze znanymi aktorami" - napisał w mediach społecznościowych Alistair Smith, redaktor branżowego magazynu "Stage".
Okazuje się, że ten głos wcale nie jest odosobniony.
- Ta sprawa ewidentnie narusza niepisaną umowę między publiką a aktorami. Poza tym jest czymś głęboko niemoralnym udostępnianie nagich zdjęć drugiej osoby bez jej zgody. Możliwe, że ten incydent spowoduje, że teatry zabronią wnoszenia telefonów na salę i trzeba je będzie oddać przed wejściem - powiedziała "The Guardian" kulturoznawczyni Kirsty Sedgman.