Znani z TV wysoko się cenią
Aktorzy i prezenterzy telewizyjni pracują także po wygaśnięciu kamery telewizyjnej. Dorabianie w różnych imprezach okolicznościowych to najlepszy sposób na zyskanie kilku dodatkowych złotych.
Różni, różnie się cenią. Maciej Orłoś (zdj. tvp) bierze zlecenia tylko z "górnej półki". Ceni się najwyżej. Za jego usługę trzeba zapłacić w okolicach 15 tys. zł. Tomasz Kamel poprowadzi każdą imprezę, pod warunkiem że jest ekskluzywna. Stawki za jego udział w imprezie wahają się nawet koło 12 tys. zł.
Agata Młynarska również przebiera w ofertach. Twierdzi, że praca po godzinach wymaga dużo wysiłku. Podpisuje kontrakty na sumę około 7 tys. zł.
Andrzej Nejman ceni swą dodatkową pracę na 4 tys. zł, jednak gdy akurat gra w teatrze, nie ma mowy o tym dodatkowym zajęciu.
Taka praca nie hańbi, a wręcz przeciwnie. W bardzo krótkim czasie – około dwóch godzin – można zarobić sporo na dodatkowe wydatki.
Według Macieja Orłosia gwiazdy powinny się bardziej cenić.
„- Rozmawiałem z kolegami, którzy godzili się na niższe stawki” - mówi Orłoś. „- Psują rynek”.
Pewna firma zamówiła na urodziny prezesa aktorkę, która wyskoczyła z tortu i odśpiewała "Happy Birthday". Ale takie zlecenia to robota dla gwiazdek. Prezenterzy tv i uznani aktorzy nie spojrzą na coś takiego. Dla nich jest prowadzenie dużego balu (nie mniej niż 20 tys. zł), impreza dla pracowników dużych firm, wyjazd do luksusowego ośrodka, gdzie "dodają blasku".
"- Podchodzimy do sprawy profesjonalnie, to ciężka praca" - zastrzega Kamel. Musi wykuć nazwiska i zerknąć, czym się zajmuje firma-organizator. Podobnie tłumaczy Młynarska.