Człowiek samotny
Kałużyński określał siebie mianem człowieka samotnego. Ojca nie pamiętał, jego mama zmarła, gdy miał 10 lat. Pragnął znaleźć bratnią duszę, więc kiedy poznał poetkę Julię Hartwig, sądził, że spełniło się jego marzenie.
Pobrali się po wojnie i razem wyjechali na stypendium do Francji. Wkrótce w ich związku zaczęło się psuć. Po dwóch latach Hartwig oznajmiła mu, że odchodzi.
- Nie mam dobrych wspomnień – kwitowała, pytana o pierwsze małżeństwo. - Po prostu: zły wybór.
Wkrótce wyszła za mąż ponownie, za poetę Artura Międzyrzeckiego. Kałużyński wrócił do Polski, samotny i rozgoryczony. Kilka lat później jednak uznał, że los dał mu kolejną szansę.