Chińskie kina powoli się otwierają po dwumiesięcznej przerwie

Pandemia koronawirusa rozprzestrzenia się coraz bardziej. Wszystko zaczęło się w Chinach, a stamtąd przeniosło się do Europy. Teraz wirus dotarł również na inne kontynenty. Aby zminimalizować ilość zakażeń, rządy poszczególnych państw zamykają granice, szkoły, restauracje i inne placówki publiczne. W wielu krajach zamknięto też kina.

Chiny zrobiły to już pod koniec stycznia. Teraz, gdy pandemia powoli zaczyna tam ustępować, China Film Group, czyli organizacja nadzorująca m.in. dystrybucję filmową, powoli wznawia działalność.

Chińczycy chętnie chodzą do kin, co przynosi ogromne zyski. Hollywoodzcy producenci bardzo starają się, by wypuszczać swoje filmy na tamtejszy rynek, ale nie jest to łatwe. Bowiem chiński rynek filmowy, całkowicie kontrolowany przez rząd, wpuszcza zaledwie 34 zagraniczne filmy do kin. Dlatego premiery wielu hollywoodzkich filmów zostały przesunięte o kilka miesięcy (np. nowa część serii o Jamesie Bondzie).

Szacuje się, że dwumiesięczna przerwa w chińskich kinach wygenerowała straty rzędu 2 mld dolarów. Nic dziwnego, że gdy tylko pojawiły się wieści o powolnym ustępowaniu pandemii, powoli zaczęto otwierać kina.

Na razie funkcjonuje kilkanaście kin, w regionach, w których od niemal miesiąca nie odnotowano nowych przypadków zakażeń. Jednak na razie Chińczycy wcale nie są zainteresowani powrotem przed duży ekran. Na razie sprzedano zaledwie kilkaset biletów.

China Film Group ma jednak pomysł na przyciągnięcie widzów do kin. Chce ponownie wprowadzić hity, które w ostatnich latach podbiły publiczność. Podobno trwają rozmowy z Amerykanami w sprawie filmów "Interstellar", "Incepcja" czy serii "Avengers". Nowości miałyby trafić do kin dopiero w połowie kwietnia.

Wszystkie wpływy z biletów mają na razie pozostać w kinach.

Zobacz także: Koronawirus. Zakazano imprez masowych. Gwiazdy przekładają koncerty