Trwa ładowanie...

''Moje córki krowy'': Relacja z uroczystej premiery filmu Kingi Dębskiej [WIDEO]

''Moje córki krowy'': Relacja z uroczystej premiery filmu Kingi Dębskiej [WIDEO]Źródło: EastNews
d1rzd28
d1rzd28

W Cinema City Sadyba odbyła się uroczysta premiera filmu *„Moje córki krowy”. Komediodramat w reżyserii Kingi Dębskiej, który został okrzyknięty przez amerykański „Village Voice” jednym z najlepszych obrazów 2015 roku, od piątku możemy oglądać w kinach. Co sprawia, że produkcję pokochała widownia zza oceanu i Polski? Zobaczcie, co powiedzieli nam twórcy i obsada.*

- Kinga Dębska z lekkością łączy wysokie z niskim, tragedię z komedią. Samo życie? I tak, i nie, bo przecież siła tej rewelacyjnej tragikomedii polega na doskonałym opanowaniu rzemiosła filmowego, umiejętności mówienia lekko o sprawach trudnych, nie mówiąc już o dialogach. Takiego filmu jak "Moje córki krowy" nie powstydziłby się Hirokazu Koreeda, znany polskim widzom japoński mistrz współczesnych portretów rodzinnych. A przecież to dopiero drugi fabularny film Dębskiej! - pisze w recenzji Łukasz Knap (więcej tutaj).

- Ja dawno nie grałam takiej współczesnej postaci. W ogóle myślę o mojej bohaterce, że to jest taka dziewczyna, a nie pani z problemem, którą ostatnio grałam. Jest w niej życiowa energia, lubię tę postać - tłumaczy Agata Kulesza zapytana o swoją rolę.

- Jak się gra wiarygodnie, to wiarygodnie wychodzi - mówi Wirtualnej Polsce Marian Dziędziel, opowiadając o jednej ze scen, gdzie jego postać pali konopie indyjskie. - Ale nie paliliśmy „marychy”, przysięgam - zapewnia aktor.

- Jestem szczęśliwa, że on jest tak pięknie odbierany, bo tak naprawdę ja ten film robiłam dla siebie. Miał mi pomóc i ulżyć, a się okazało, że jest materacem i poduszką dla innych - bez względu na granice, bo i w Brazylii, i w Stanach, i w Polsce - tłumaczy wzruszona reżyserka.

- Na tym polega siła tragikomedii. Możemy opowiedzieć o rzeczach naprawdę smutnych poprzez śmiech, bo widz przygotowany śmiechem na smutniejsze wrażenia odczuwa bardziej prawdziwie - tłumaczy fenomen „Moich córek krów” aktorka Gabriela Muskała.

O czym opowiadają „Moje córki krowy”?

Marta (Kulesza) odniosła sukces w życiu, jest znaną aktorką, gwiazdą popularnych seriali. Pomimo sławy i pieniędzy, wciąż nie może ułożyć sobie życia. Samotnie wychowała dorosłą już córkę (w tej roli debiutująca Maria Dębska). W przeciwieństwie do swojej silnej i dominującej starszej siostry, Kasia (Muskała) jest wrażliwa i ma skłonność do egzaltacji. Pracuje jako nauczycielka, jej małżeństwo jest dalekie od ideału. Mąż Kasi (Marcin Dorociński) to życiowy nieudacznik, który bezskutecznie poszukuje pracy. Siostry nie przepadają za sobą, ale nagła choroba matki (Niemirska) zmusza je do wspólnego działania. Muszą zaopiekować się ukochanym, ale despotycznym ojcem (Dziędziel). Marta i Kasia stopniowo zbliżają się do siebie i odzyskują utracony kontakt, co wywołuje szereg tragikomicznych sytuacji.

„Moje córki krowy” można oglądać w kinach od 8 stycznia.

d1rzd28
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1rzd28