Trwa ładowanie...
d3rgds8
requiem dla snu
04-12-2006 18:08

Pamiętnik narkomanki 2

d3rgds8
d3rgds8

No tak. Znowu się przeliczyłam. Miało być surrealistycznie, amfetamina miała z nosa ludziom wypadać, miała być orgia i generalnie narkotyczna atmosfera. A wyszedł jakiś powrót narkomanki, która pamiętnik swego czasu wydała. A to zła narkomanka była, bo nawet papierosy mamie podkradała.

Ale jeśli przymknąć oko na treść i zapomnieć o fundamentalnych patetycznych pytaniach, które paść musiały, bo to o Życiu był film, takim Prawdziwym Życiu, którego nie zna nikt poza garstką nielicznych, ale o którym każdy mówi, jakby o swoim, to film uznać można za naprawdę ciekawy. Forma znakomita, treść tandetna. Bajka o Kopciuszku tylko, że na odwrót, bo jest happy start i smutny end. O zgubnym wpływie telewizora, o narkotykach i prostytucji.

Oczywiście można o narkotykach, można nawet o telewizorze, a i prostytucja może być ciekawa, ale do takich tematów trzeba się zabierać, mając jakiś oryginalny pomysł, bo że to złe to już jakiś czas temu ustalono.

Tu pomysł był, wszak film opiera się na jakimś koncepcie, ale nie jest to koncept merytoryczny, a techniczny. Bo merytorycznie to słabe to było. Technicznie satysfakcjonujące, chociaż też bez przesady. Nie powiem, że byłam w transie, że teleportowałam się wręcz na pola pełne trawy i czułam się jak na haju. Że mnie w fotel wbiło i trzy dni spać nie mogłam, a gdy usnęłam to śniły mi się sceny z filmu. No nie - zdecydowanie tak nie było. Choć przyznać muszę, że małe sam na sam na polu kukurydzy, trawy czy w starych dobrych krzaczkach z Jaredem Leto niejednokrotnie mi się zamarzyło.

d3rgds8

Pomijając pseudofilozoficzny wydźwięk filmu, pytania kim jestem? dokąd zmierzam? i czy ja chcę tak żyć?, to rzeczywiście film w pewnym stopniu… wkręca i broni się od nazwania go nijakim, tandetnym kinem. Ale może najpierw ta „filozoficzna” część.

Cztery historie, czworo bohaterów, cztery upadki. Mieszkańcy Coney Island- młody dealer (Harry), jego matka, dziewczyna i przyjaciel miast próbować ogarnąć rzeczywistość tak zwyczajnie, po ludzku, chcą ją diametralnie zmienić, przeciwstawiają się jej, poszukując lepszego świata. Każdy z nich wkracza w narkotyczną rzeczywistość.

Matka Harrego, pochłonięta światem teleturniejów otrzymuje propozycję wzięcia udziału w jednym z nich. Staje się szychą, szanowaną w gronie sąsiadek. Oczywiście wylosowano jeszcze parę milionów takich szych jak ona, ale to ona upatruje w tym szansę na zmianę swojego życia. Odnalazła cel, ale cel osiągnie tylko wtedy gdy założy czerwoną suknie z lat młodości. Suknię, która jest symbolem tego co było kiedyś- małżeńskiej arkadii, miłości. Ale aby założyć tę suknię musi pozbyć się kilku kilogramów. W tym pomagają jej pigułki.

Harry z dziewczyną i przyjacielem też ćpają, potem handlują, a potem handluje głównie Jennifer swoim ciałem. I jeśli w tej historii nie doszukujemy się warstwy ideowej, i takiego odkrywczego „tonu”, jeśli zgodzimy się że w filmie nie zaprezentowano jakiejś przełomowej historii i uznamy że warta odnotowania jest tylko i wyłącznie niebanalna atmosfera filmu, bo reżyser gra emocjami, bawi się scenami, organizując je nietypowo, żongluje nastrojem w sposób, który do pewnego stopnia budzi napięcie i ciekawość, to uznać można, że film jest niezły.

Ale dalej nie jest to przesiąknięty skandalem obraz, który wbija w fotel i penetruje te najgorsze, duszne, ciasne i okrutne zakamarki ludzkiej duszy, które mam nadzieje spenetruje jeszcze kiedyś mniej powierzchownie Darren Aronofsky. A penetracji dokona w sposób, który dłużej będzie trzymał w napięciu.

d3rgds8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3rgds8