"Shia LaBeouf zniszczył moją reputację i zranił uczucia". Barman nazwany "rasistowską dz..ą" domaga się sprawiedliwości
Nie milkną echa zatrzymania pijanego i awanturującego się gwiazdora Hollywood, który zwyzywał barmana w hotelowej restauracji. Kiedy Shia LaBeouf nie otrzymał zamówionego alkoholu, nazwał pracownika "pie.....ną, rasistowską dz..ką". Te słowa mogą go słono kosztować.
Prawnicy Davida Bernsteina, barmana pracującego w hotelu, w którym doszło do awantury, napisali w pozwie, że ich klient ucierpiał z powodu zszarganej reputacji i poniósł koszty leczenia. Ponadto LaBeouf zranił jego uczucia i publicznie ośmieszył. Bernstein utrzymuje, że sprawa nagłośniona w mediach przełożyła się na jego relacje z klientami baru. - Wielu gości zarzuca mi teraz, że jestem "rasistowskim barmanem", co jest ekstremalnie stresujące i upokarzające – mówił Bernstein.
Prawnicy aktora określili stawiane zarzuty mianem "całkowicie lekkomyślnych". Dodają również, że prawo nie jest po to, by ingerować w sytuacji, gdy ktoś ma zranione uczucia.
Reprezentanci Bernsteina nie dają jednak za wygraną. Ich zdaniem LaBeouf wykorzystał swoje słowa jako broń, by maksymalnie – i bez żadnych podstaw – ukarać asertywnego barmana. Aktor zachował się jak "rozdrażniony tyran", któremu wszystko uchodzi na sucho.
Przypomnijmy, że na nagraniu opublikowanym przez RadarOnline słychać było, jak Shia LaBeouf wykrzykuje w kierunku stróżów prawa wulgaryzmy, nazywając ich m.in. "ch…" i "dz....". Do zdarzenia doszło, gdy po awanturującego się w hotelu aktora przyjechała policja.
- Jestem Amerykaninem, mam swoje prawa! Jestem w swoim hotelu, za co chcecie mnie aresztować? – wykrzykiwał. Później było już znacznie gorzej. W samochodzie policyjnym Shia LaBeouf był bardziej agresywny i obrażał rasistowskimi komentarzami czarnoskórego funkcjonariusza. - Jestem p... Amerykaninem, płacę podatki, prezydent ma na ciebie wy..., a ty co chcesz robić? Aresztować białych ludzi? – słyszymy na nagraniu.
Do zatrzymania słynnego aktora doszło 8 lipca około 4 rano w Savannah. LaBeouf kręcił tam zdjęcia do filmu "The Peanut Butter Falcon".
Policja aresztowała nietrzeźwego i awanturującego się 31-latka za niewłaściwe zachowanie w miejscu publicznym. Gwiazdor trafił za kratki, jednak został zwolniony kilka godzin później po wpłaceniu 3500 dol. (ok. 13 tys. zł) kaucji.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Przypomnijmy, że kilka miesięcy wcześniej Shia LaBeouf został aresztowany przez nowojorską policję. Aktor miał zaatakować mężczyznę pod Museum of the Moving Image.
Miejsce zdarzenia nie było przypadkowe - kilka dni wcześniej aktor uruchomił tam specjalną kamerę, która ma rejestrować i przekazywać do sieci głosy Amerykanów nie zgadzających się na to, by podzieliła ich polityka. Projekt nosi tytuł "He will not divide us" ("On nas nie podzieli") i funkcjonować ma przez najbliższe 4 lata.
W rozmowie z Associated Press LaBeouf stwierdził, że jego instalacja nie jest wymierzona w Donalda Trumpa, ale przeciwko podziałom. - Mówię tylko: bądźmy dla siebie mili - podkreślił aktor. Jemu samemu chyba nie udało się zrealizować wyzwania.
Policja nie ujawniła szczegółów zajścia. Shia LaBeouf rzekomo chwycił 25-letniego mężczyznę, drapiąc go przy tym w twarz. Później popchnął go tak mocno, że ten się przewrócił. Obyło się jednak bez pogotowia. Aktor nie został też za kratkami. Postawiono mu zarzuty i wypuszczono.
3 lata wcześniej nowojorska policja aresztowała nietrzeźwego aktora, który zwracał na siebie uwagę przed budynkiem kabaretu. Z kolei w 2008 r. 22-letni wówczas LaBeouf wdał się w konflikt z prawem, prowadząc samochód pod wpływem alkoholu i narkotyków we Wschodnim Hollywood.
Obejrzyj: Shia LaBeouf i Mia Goth wzięli ślub w Las Vegas