Gdy miłośniczki erotycznej prozy E.L. James, przez wielu wyśmiewanej i niejednokrotnie nazywanej „pornografią dla gospodyń domowych”, usłyszały o planach przeniesienia na ekran „Pięćdziesięciu twarzy Greya”, w internecie zawrzało. Od tamtej pory bacznie obserwowano decyzje obsadowe i głośno krytykowano producentów, którzy stawali na rzęsach, by spełnić wygórowane wymagania fanek.