65. urodziny Wojciecha Pszoniaka

Aktor Wojciech Pszoniak skończy dziś 65 lat. Jest uważany za jedną z najciekawszych polskich osobowości aktorskich ostatnich 40 lat.

65. urodziny Wojciecha Pszoniaka
Źródło zdjęć: © Film polski

02.05.2007 10:33

"Sztuka daje wolność" - mawia Pszoniak, któremu znakomita rola w "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy otworzyła drogę do międzynarodowej kariery.

Pszoniak ceni wolność i niezależność. W wywiadzie udzielonym w 2004 r. "Rzeczpospolitej" tłumaczył:

"Od początku poszukiwałem własnej drogi i bardzo mocno starałem się zaakcentować, że nie chodzę w zaprzęgu. Z tymi, którzy to zrozumieli, świetnie się porozumiewałem i porozumiewam".

Podkreślił, że nim stał się gwiazdą, przeszedł twardą szkołę życia, musiał wcześnie dojrzeć i zazwyczaj radzić sobie sam oraz że nie wszystko przychodziło mu w życiu łatwo.

"Co najmniej kilka razy czułem, że stąpam nad przepaścią. Na pierwszą próbę byłem wystawiony w wieku 13 lat, kiedy umarł mi ojciec. Musiałem już wtedy sam podejmować ważne decyzje, poszukiwać własnej drogi" - opowiadał.

Pszoniak uważa, że zawód aktora jest przeznaczony dla ludzi wytrzymałych psychicznie.

"- To nie takie proste być aktorem. W gruncie rzeczy to wielkie ryzyko. Dlatego trzeba być bardzo, ale to bardzo silnym, żeby przejść przez te wszystkie upadki, doły, chandry. Mało tego, będąc w tych tragicznych stanach duszy, trzeba co wieczór wyjść na scenę i grać, dobrze grać" - tłumaczył ("Głos Pomorza", 2005).

Wojciech Pszoniak urodził się 2 maja 1942 r. we Lwowie. Gdy był nastolatkiem chciał zostać muzykiem. Grał w orkiestrze wojskowej w Gliwicach, uczył się w klasie oboju szkoły muzycznej w Bytomiu. Jednak ostatecznie zdecydował się na aktorstwo.

W 1968 r. ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. W trakcie studiów występował w krakowskim Teatrze Stu.

Jako aktor filmowy zadebiutował już w 1965 r., w bułgarskim serialu "Noc inspektora", w którym wystąpili także Wieńczysław Gliński i Beata Tyszkiewicz. Po studiach zagrał w filmie Andrzeja Wajdy pt. "Piłat i inni" - wcielając się w postać Jeszuy Ha-Nocri. W tym samym roku wystąpił w "Diable" Andrzeja Żuławskiego.

W 1972 r. zagrał Dziennikarza w "Weselu" Wajdy. Trzy lata później wystąpił u Wajdy po raz kolejny - w filmie "Ziemia obiecana", ekranizacji powieści Władysława Reymonta. Wcielił się w nim w postać Moryca Welta. Rola ta przyniosła mu wielkie uznanie w kraju i za granicą.

W kolejnych latach Pszoniak zagrał m.in. w filmach: "Austeria" Jerzego Kawalerowicza (1983) i "Dantonie" Wajdy (1983). Następnie wyjechał do Francji, gdzie kontynuował karierę aktorską. Wystąpił m.in., w filmie "Zabić księdza" (1988) Agnieszki Holland, będącym koprodukcją USA i Francji.

W latach 90. zaczął ponownie grać w produkcjach polskich. Wystąpił m.in. w filmach Wajdy "Korczak" (1990) i w "Wielkim Tygodniu" (1996).

Ostatnio wystąpił w dramacie Volkera Schloendorffa pt. "Strajk" (2007), inspirowanym biografią Anny Walentynowicz, który jest wspólną produkcją Niemiec i Polski.

W karierze aktora teatralnego Pszoniak ma na koncie m.in. występy na deskach warszawskich teatrów: Powszechnego i Ateneum oraz na scenach zagranicznych - m.in. paryskiego Teatru Chaillot (głośna rola w "Ubu Królu" Alfreda Jarry w reżyserii Rolanda Topora) i londyńskiego Teatru Apollo (rola w "Błękitnym głębokim morzu" Terence'a Rattigana w reżyserii Karela Reiszy).

Pszoniak który uważa, że sztuka aktorska jest piękna, gdyż pozwala artyście "własną ręką dotknąć serca człowieka" - ma krytyczne podejście do tzw. "chałturzenia" swoich kolegów po fachu, na przykład ich występów w reklamach.

"- Widzę młodych, zdolnych ludzi, którzy tracą swój talent na rzeczy niezmiernie szkodliwe. To zerkanie na zegarek na scenie, chałtury, udział w reklamach. Oczywiście, rozumiem, że potrzebują pieniędzy. Ale to jest stąpanie po linie" - powiedział w wywiadzie dla "Głosu Pomorza" w 2005 r.

"- Niestety, za to sprzedawanie się po kawałku, za to rozmienianie się na drobne w sztuce płaci się straszną cenę. Bo w człowieku, który zaczyna oszukiwać siebie i swoje powołanie, sztuka się zużywa. I dochodzi się do momentu, w którym aktor nawet nie zauważa, że jego sztuka stała mu się obojętna" - uważa Pszoniak.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)