Trwa ładowanie...
d12nl6f
04-12-2006 18:08

A wszystko dzieje się w naszych głowach…

d12nl6f
d12nl6f

Określanie filmu Marka Gajczyka Pod powierzchnią mianem thrillera erotycznego jest zdecydowanie przesadzone. Ani to thriller, ani nie erotyczny. Z pewnością takie określenie jest bardzo efektowne i działa jak lep na spragnionych wrażeń widzów, rozbudza jednak zbyt wiele oczekiwań, których film nie spełnia. Pod powierzchnią spełniają się natomiast zupełnie inne pragnienia, często nieuświadamiane.

Świadomość, jaźń, cienka granica między realnością a wyobrażeniem to jeden z licznych problemów tego filmu. Główny bohater, Piotr (Zbigniew Kaleta) jedzie wraz ze swoją dziewczyną Izą (Beata Kozikowska, po raz pierwszy na ekranie) do przyjaciela z liceum, który ma dom nad jeziorem. Michał (Tomasz Karolak) to bogaty i cyniczny typ, który nie wierzy w miłość i zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Teraz jest z Anią, za chwilę będzie z Weroniką, nie ma to znaczenia, bo „i tak wszystkie są takie same”.

Piotr i Michał to kompletne przeciwieństwa, nie tylko pod względem fizycznym, ale przede wszystkim pod względem charakteru i podejścia do życia. Piotr, „doktorek”, autor „smutnych opowiadań”, idealista, jest jakby lustrzanym odbiciem, kompletną odwrotnością Michała. Ale, jak okaże się później, odwrotność to jedynie pozorna.

Możemy zastanawiać się, co łączy te, tak różne osoby? Piotra i Michała, wyciszoną Izę i ekstatyczną, pełną seksu Anię (Magdalena Boczarska), aktualną zdobycz Michała. Ciekawie jest… obserwować, jak stopniowo odkrywają się wzajemne zależności bohaterów. A dzieje się to, co ciekawe, nie za pośrednictwem słów, ale jakby między nimi i ponad nimi. Znaczące spojrzenia i nieznaczne gesty, a przede wszystkim pojedyncze pragnienia i wyobrażenia – to one tak naprawdę kształtują rzeczywistość.

d12nl6f

Niewiele słów pada w tym filmie. Słowa nie opiszą bowiem rzeczywistości, o której nie wiemy czy jest realna, czy stanowi tylko wyobrażenie. Dni spędzone w domu nad jeziorem uświadamiają Piotrowi, że pragnie on czegoś więcej niż Iza. Nie musi nic na ten temat mówić, widzimy, jak patrzy na Anię, jak obserwuje każdy jej ruch, wodzi wzrokiem po linii jej ciała. Wie, że nie może jej mieć, a im bardziej sobie to uświadamia, tym mocniej jej pragnie.

Chęć zdrady rodzi się w jego głowie, niemożność spełnienia własnych fantazji wywołuje agresję. W końcu powoduje, że Piotr przestaje panować nad swoimi pragnieniami, które są tak realne, że stają się jego RZECZYWISTOŚCIĄ.

Granice między realnością a wyobrażeniem, cienka granica zdrady, granica między miłością a przemocą, między miłością a zawłaszczeniem drugiej osoby, to tylko niektóre z podejmowanych przez Gajczaka tematów. Przekraczając granicę i dostając się pod powierzchnię, można zetknąć się z demonami, których odkrycie jest zaskakujące, szokujące. To, co każdy z nas kryje pod powierzchnią swojej świadomości… najczęściej objawi ciemną stronę naszego „JA”.

Film Gajczaka jest przerażająco szary. Mimo że akcja filmu rozgrywa się latem, wszystkie kolory są zmatowione, bezbarwne, przesycone szarością. Otaczająca rzeczywistość nie niesie ze sobą żadnych impulsów. Jedynie ciało kobiety gra kolorami w kadrach filmu. Ciało jest źródłem namiętności, rozbudza nieuświadamiane dotąd pragnienia. Namiętność rodzi się i rozwija w głowie bohaterów. Znamienne jest, że kiedy „przechodzi” w sferę ciała, kobieta nie różni się już niczym od dmuchanej lalki. Staje się jedynie narzędziem do jej wyładowania.

d12nl6f

Obraz statycznej, nie poruszonej żadnym drgnieniem tafli wody otwiera i zamyka film. Świetna muzyka zespołu Agressiva 69 podkreśla niepokojący klimat. Woda to oczywiście symbol podświadomości. Może być jednak również oczyszczeniem poprzez uświadomienie sobie własnych, głęboko skrywanych pragnień. Woda oznacza również pewien relatywizm – ważnym momentem w filmie jest ten, gdy bohaterowie przestają dostrzegać, gdzie kończy się jezioro, a zaczyna niebo. Ten prosty zabieg pokazuje, że nagle zacierają się granice, zarówno moralne, jak i ontologiczne.

Film Gajczaka otwiera bardzo wiele różnych problemów. Można powiedzieć, że ślizga się po ich powierzchni, żadnych nie rozwiązując, jedynie sygnalizując. Wielu widzów mogą znudzić przydługie, milczące sceny, może zirytować monotonne stukanie okiennic czy natrętne cykanie świerszczy (co ma sugerować niepokój). Raczej nie zrównoważą tego nieliczne i krótkie sceny łóżkowe, bo Gajczak założył, że najciekawsze fantazje erotyczne mamy w swoich głowach. Mimo wszystko powstał ciekawy film, który stara się zajrzeć „pod powierzchnię” ludzkiej świadomości. A momentami nawet mu się to udaje.

d12nl6f
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d12nl6f