Alice Nellis: Zdjęcia to okres, w którym nie żyjesz swoim życiem
Dominika Lobkowiczova z Lifestyles Magazine rozmawia z reżyserką nagradzanych "Sekretów" Alice Nellis.
Mówiąc bardziej technicznie, kiedy masz pomysł na film, jak rodzi się scenariusz?
Kiedy jest już pomysł, staram się myśleć o uczuciach bohatera, o rzeczach, które mogą się wydarzyć i o tym, jak powinien na nie zareagować. W tym przypadku: co ona by zrobiła i jak zareagowałaby jej rodzina, gdyby nagle zapragnęła pianina? Musiałaby je jakoś znaleźć, z pewnością nie udałoby się to od razu, ale kogo mogłaby spotkać – zapewne kogoś, kto kocha muzykę, może zdarzyłoby się to w sklepie muzycznym. Ale dlaczego ten ktoś pracuje w sklepie, zamiast grać? Może on lub ona nie ma wystarczająco dużo talentu, albo ma jakiś inny problem. I tak kontynuuję… co mogłoby się zdarzyć i z kim mogłaby się zetknąć na swojej drodze po pianino. Pisanie to gra.
Jak dużo czasu zajmują zdjęcia do filmu?
Zdjęcia to okres, w którym nie żyjesz swoim życiem. Jest wiele dni zdjęciowych, które zwykle okazują się niewystarczające, musisz jednak zachować kompromis pomiędzy swoimi potrzebami i swoim budżetem. Chciałabym kiedyś mieć tyle dni zdjęciowych, ile potrzebuję, ale zwykle to się nie zdarza (śmiech). W tym czasie pracujesz od 7 rano, wszyscy muszą być na miejscu, kończymy o 5 – 6 po południu, ale dla mnie to nie koniec, muszę udać się do montażowni, rozmawiamy o tym, co jest dobre, a co się nie nadaje. Kończę więc późno wieczorem. Można powiedzieć, że ten czas jest wyrwany z życia. Jest ciężko, ale lubimy tę pracę i kiedy film się udaje, czujemy się dobrze.
Pracujesz jednocześnie w kinie i teatrze. Czy potrafisz powiedzieć, jaka jest różnica i którą pracę wolisz?
Są bardzo różne, lubię obie. W każdej z nich podobają mi się inne rzeczy. To, co mi się podoba w obu dziedzinach, to fakt, że możesz przechodzić z jednej do drugiej i to pomaga ci zachować swoją perspektywę. W filmie, jako reżyser czy scenarzysta, łączysz wszystko, jesteś ostatecznym sędzią, aktorzy muszą ci zaufać. W teatrze kierunek zaufania się zmienia – to ty musisz zaufać aktorom. Chodzi głównie o komunikację, wszyscy odgrywają swoją małą rolę i ty musisz im wytłumaczyć, dlaczego tak ma być… ale koniec końców to oni wyjdą na scenę i to oni zadecydują, jak zagrać. Musisz więc zaufać, że będą podążać za Twoją wizją. Musisz opanować dwie strony zaufania. W teatrze uczę się ufać ludziom, z którymi pracuję, w filmie uczę się ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje.
Jest jeszcze jedna różnica. W filmie jest bardzo wiele… …osób poza kamerą, jak operatorzy, załoga techniczna. Są to ludzie, którzy są profesjonalistami w swojej dziedzinie, ale nie są widoczni w filmie. Aktorzy są mniejszością. W teatrze, to ja jestem mniejszością.
Twój nowy film „Sekrety” został bardzo dobrze przyjęty. Czy możesz powiedzieć skąd wziął się pomysł na ten film?
Nie jestem typem scenarzysty, który po prostu wpada na pomysł i myśli „to jest to, o czym chcę pisać”. Zazwyczaj łączę kilka pomysłów. Jednym z nich była muzyka... muzyka, która natychmiast wywołuje emocje i uczucia, które niekoniecznie są przez nas oczekiwane. Są takie chwile, kiedy czujesz się bezbronny i nie chcesz wiedzieć o pewnych rzeczach. Tak jak matka w filmie – boi się, że nie jest wystarczająco silna, rodzina ma wobec niej pewne oczekiwania i nie może się już zachowywać jak nastolatka. Ukrywa te uczucia gdzieś w głębi, aż pewnego ranka słyszy muzykę i choć nie rozumie tej muzyki i nie chce się obudzić, muzyka zaczyna zmieniać jej życie. Sytuacja kobiety po pięćdziesiątce nie jest łatwa. Musisz być matką rodziny i czuć to, co powinna czuć starsza pani. Nie wiem dlaczego, ale oczekuje się, że te kobiety nie mają żadnych prawdziwych uczuć poza tymi matczynymi. A to nie prawda, one wszystkie mają wiele uczuć... może nawet więcej niż, gdy masz trzydzieści lat. Bo w wieku trzydziestu lat musisz się
zmagać z wieloma problemami, a kiedy twoje dzieci są już dorosłe i nie musisz martwić się o pieniądze, masz więcej wolnego czasu, aby zastanowić się nad swoim życiem. I zaczynasz zdawać sobie sprawę, że istniejesz także poza swoją rodziną... że może teraz jest właśnie czas, by zadbać o samą siebie. To bardzo zbliżone do bycia znów nastolatkiem, teraz kiedy Twoje dzieci są już niezależne i nie potrzebują Cię każdego dnia, musisz znaleźć nowy sposób, by zdefiniować siebie, już nie tylko jako rodzic. Ludzie oczekują, że będziesz na to gotowy, ale tak naprawdę nikt nie jest.