#AnatomiaWpadki: Tarantino dał ciała. Kontrowersyjna scena miała kilka błędów
Quentin Tarantino w "Pewnego razu… w Hollywood" przedstawił pojedynek Bruce'a Lee z kaskaderem granym przez Brada Pitta. Fragment wywołał oburzenie rodziny mistrza kung fu, a zarazem pojawiło się tam kilka technicznych błędów.
U Tarantino w legendę kina akcji wcielił się 35-letni Mike Moh. Aktor dał się poznać szerokiej publiczności dzięki roli Ryu w miniserialu "Street Fighter". W "Pewnego razu… w Hollywood" miał drobny epizod, który skrytykowała córka Bruce'a, Shannon Lee ("Został przedstawiony jako arogancki dupek i narwaniec"). Po premierze dużo się mówiło o monologu filmowego Bruce'a i walce z Bradem Pittem, ale większość widzów zapewne nie zwróciła uwagi na potknięcia w realizacji.
Po pierwsze, tuż przed walką widać, że na planie znajduje się kilku gapiów, którzy siedzą wygodnie w tle, stoją przy niebieskim aucie itd. Kiedy jednak Bruce ląduje na drzwiach samochodu, w kolejnym ujęciu nie widać nikogo.
Wyjątkiem jest kobieta w kaszkiecie i charakterystycznej kamizelce. Początkowo stała ona tuż przy samochodzie, a gdy reszta zniknęła, statystkę widać daleko po lewej stronie planu.
Wprawne oko dostrzeże także błąd związany z drzwiami niebieskiego auta, które Bruce Lee rozwala swoim ciałem.
Podczas przemowy aktora widać, że blacha jest nieskazitelnie gładka. Tuż przed twardym lądowaniem można tam jednak dostrzec wgniecenia i wygięcie na srebrnej listwie. Prawdopodobnie ślady po ingerencji blacharza, który musiał przygotować te same drzwi do nakręcenia powtórki efektownego rzutu.