Miał być weterynarzem, został aktorem
Jako dziecko marzył o tym, aby zostać weterynarzem. Do tego stopnia kochał naturę, że poszedł do Technikum Hodowli Roślin w Bojanowie Poznańskim. W szkole polonistka rozbudziła w nim zamiłowanie do sztuki.
"Przez pięć lat nauki należałem do szkolnego teatru, który dawał dwie premiery rocznie. Plus akademie, konkursy recytatorskie i tym podobne rzeczy. Wtedy to ja byłem gwiazdą pełną gębą! Po maturze pani profesor mówi do mnie: 'A na co ty chcesz iść?'. 'Na weterynarię' o odpowiadam. Zawsze miałem feeling do zwierząt. ‘Ależ powinieneś pójść do szkoły teatralnej’ - krzyknęła. 'Masz talent i to sprawdzony!'".
Za sprawą nauczycielki z technikum faktycznie udał się do warszawskiej PWST. Nie do końca wierzył w swój talent. Jednak w zanadrzu miał pewny kontrakt. Dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu, który widział drzemiący w nim potencjał, zapewnił, że jeśli nie dostanie się do szkoły, to zatrudni go właśnie w teatrze. Golejewskiego przyjęto do PWST, a po ukończeniu szkoły znalazł zatrudnienie w Teatrze na Woli, gdzie występował przez dekadę.