5z10
Nie poddała się
Anna Dymna była zdruzgotana. To mąż wspierał ją w karierze aktorskiej, opiekował się nią i dawał jej poczucie bezpieczeństwa.
- Czułam, że jak mam Wieśka, nie stanie mi się nic złego. Niechby ktoś zrobił mi krzywdę, to on by go chyba zabił - mówiła na łamach tygodnika Świat i ludzie. - Gdybym go nie poznała, być może stałoby się ze mną coś złego.
I tym razem jednak aktorka się nie poddała. Choć walczyła z depresją – twierdziła, że po śmierci męża straciła chęć do życia – nie zrezygnowała z grania i postanowiła pielęgnować pamięć po Wiesławie. Nie wiedziała, że już wkrótce będzie musiała walczyć o własne zdrowie...