Anna Dymna: Najbardziej pechowa piękność PRL‑u skończyła 62 lata

Anna Dymna: Najbardziej pechowa piękność PRL-u skończyła 62 lata
Źródło zdjęć: © EastNews

19.07.2013 | aktual.: 22.03.2017 09:24

Wydawało się, że los był dla niej łaskawy – Anna Dymna olśniewała niebanalną urodą i bez problemu podbiła branżę filmową, a wraz z nią serca publiczności. Uważano ją za prawdziwą seksbombę, mężczyźni do niej wzdychali, a kobiety marzyły, żeby wyglądać tak jak ona.

1 / 8

Początek kariery, początek miłości

Obraz
© EastNews

Jej dramat zaczął się właściwie wkrótce po doskonałym rozpoczęciu kariery aktorskiej, kiedy to młodziutka Anna poślubiła Wiesława Dymnego, starszego od niej o 15 lat artystę, związanego z Piwnicą pod baranami.

Początkowo nic nie zapowiadało, że połączy ich uczucie – poznali się w wyjątkowo nieromantycznych okolicznościach. Aktorka poprosiła Dymnego, który imprezował z kolegami w pokoju hotelowym, o ciszę, a on zareagował agresywnie, obrzucił ją wyzwiskami i uderzył. Już następnego dnia, przerażony swoim zachowaniem, przyszedł błagać o przebaczenie.

Mimo tak kiepskiego początku, już wkrótce zostali parą i nie mogli bez siebie wytrzymać.

2 / 8

We dwoje przeciw katastrofie

Obraz
© EastNews

Aktorka wyznawała, że Wiesław był „miłością jej życia”. Niestety, wkrótce potem musieli stawić czoła bardziej przyziemnym problemom.

W 1977 spłonęło ich mieszkanie – pożar wywołany został przez wybuch kineskopu radzieckiego telewizora. Dymny cudem ocalał; w tym czasie znajdował się w łazience, gdzie przygotowywał kąpiel dla żony.

Milicjanci, którzy mieli im pomóc, ukradli ocalały dobytek – między innymi maszynę do pisania, aparaty fotograficzne. Jednak małżonkowie, choć zrozpaczeni stratą tylu cennych, osobistych rzeczy, postanowili zacząć wszystko od nowa.

3 / 8

Było jeszcze gorzej

Obraz
© EastNews

Kolejna tragedia wydarzyła się już kilka miesięcy później. Aktorka, zaniepokojona, że mąż nie odbiera telefonu, wróciła do domu i ujrzała Dymnego leżącego w kuchni. Nie żył.

(więcej tutaj)
Sprawa była niezwykle tajemnicza i pojawiło się wiele wątpliwości odnośnie przyczyny zgonu, ale policja, mimo nalegań wdowy, szybko zamknęła śledztwo. Twierdzono, że Dymny nie wytrzymał intensywnego trybu życia i zmarł na serce albo z powodu alkoholu.

Rodzina nigdy do końca nie uwierzyła w te wyjaśnienia.

4 / 8

Nie poddała się

Obraz
© opublikowane w serwisie filmpolski.pl

Anna Dymna była zdruzgotana. To mąż wspierał ją w karierze aktorskiej, opiekował się nią i dawał jej poczucie bezpieczeństwa.

- Czułam, że jak mam Wieśka, nie stanie mi się nic złego. Niechby ktoś zrobił mi krzywdę, to on by go chyba zabił - mówiła na łamach tygodnika Świat i ludzie. - Gdybym go nie poznała, być może stałoby się ze mną coś złego.

I tym razem jednak aktorka się nie poddała. Choć walczyła z depresją – twierdziła, że po śmierci męża straciła chęć do życia – nie zrezygnowała z grania i postanowiła pielęgnować pamięć po Wiesławie. Nie wiedziała, że już wkrótce będzie musiała walczyć o własne zdrowie...

5 / 8

Ciągle pod górkę

Obraz
© PAP

Podczas podróży na węgierski plan filmowy Dymna miała* poważny wypadek samochodowy. 27-letnią aktorkę w ciężkim stanie odwieziono do szpitala, gdzie usłyszała, że prawdopodobnie już nigdy nie będzie mogła chodzić*.

Miała zgruchotane nogi i uszkodzony kręgosłup, a lekarze nie dawali jej żadnych nadziei. Całe szczęście, dzięki silnej woli i pomocy bliskich, zdecydowała się na długą rehabilitację, która pomogła jej odzyskać siły.

Po tym wydarzeniu aktorka wielokrotnie podkreślała, że to prawdziwy cud, iż wciąż żyje.

6 / 8

Radość po odzyskaniu świadomości

Obraz
© EastNews

- Jak odzyskiwałam przytomność po wypadku, długo byłam gdzieś daleko, nieprzytomna. Bardzo mi tam zresztą dobrze było. Jasno, ciepło. Powrót do rzeczywistości oznaczał ból, bo byłam bardzo poszkodowana. Z radością i ulgą, że nie boli, zapadałam się więc w tę jasną otchłań.

- Z momentu, kiedy odzyskałam świadomość, pamiętam niewiele, bo miałam też uszkodzoną pamięć. Ale radość z tego, że jestem, pamiętam do tej pory. Myślenie miałam odjęte, wyłączone, ale emocje i uczucia mi zostały. To mi dało pewność, że człowiek za dużo kombinuje. Ma żyć, to jego obowiązek, największy zaszczyt, szansa i radość – opowiadała w rozmowie z Głosem Wielkopolskim.

Nie był to jej ostatni wypadek…

7 / 8

Kompleks pecha

Obraz
© EastNews

Na planie „Królowej Bony” artystka doznała wstrząsu mózgu, później pojawiły się kolejne kontuzje kręgosłupa. Śmieje się, że każda jej kończyna przynajmniej raz znalazła się w gipsie.

- Mam kompleks pecha.* Umieram ze strachu w samochodzie, windzie, tramwaju, samolocie.* Kiedy wchodzę do garderoby, moi koledzy wzdychają z ulgą, że karetka, której sygnał właśnie słyszeli, nie jechała po mnie – przytaczał jej słowa Super Express.

8 / 8

Z każdym dniem silniejsza

Obraz
© opublikowane w serwisie filmpolski.pl

Te tragiczne wydarzenia miały ogromny wpływ na dojrzewającą aktorkę – uznała, że tak, jak pomagano jej kiedyś, tak i ona powinna nieść pomoc potrzebującym.

Zrozumiała, że sława i idące wraz z nią zaszczyty i pieniądze nie są najważniejsze. Od tej pory poświęciła się bezinteresownej opiece nad chorymi i poszkodowanymi przez los. - Wtedy nie byłam sama – mówiła w rozmowie z Rewią. - Dostałam pomoc od kolegów, a nawet od obcych ludzi. Od tamtego czasu pomagam nie z poczucia obowiązku, ile z przekonania, że muszę spłacić swój dług.

Jej fundacja „Mimo wszystko” działa już od 10 lat, wspierając chorych i niepełnosprawnych, a aktorka chętnie angażuje się w rozmaite festiwale związane z pomaganiem potrzebującym.
(sm/mf/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (152)