Anna Mucha znalazła swoje miejsce
Serial "Prosto w serce" trudno oceniać pod kątem prezentowanej historii. To typowa telenowela rodem z Ameryki Południowej, która mogłaby znaleźć rozwiązanie natychmiast, ale minie jeszcze dużo czasu zanim nadejdzie happy end. W takim klimacie, co ciekawe, świetnie odnalazła się Anna Mucha.
14.01.2011 01:04
Aktorka, przez wielu spisana na straty, udowadnia, że może jeszcze na małym ekranie pokazać wiele. Jako Monika Milewska sprawdza się naprawdę znakomicie. Jest zadziorna, trochę pyskata, ale przede wszystkim potrafi walczyć o swoje. Czyż tak nie określilibyśmy także Annę Muchę? Wydaje się, jakby ta rola była napisana specjalne dla niej. Widz oglądając serial, zapomina na chwilę o gwieździe paradującej na warszawskich salonach, a widzi dziewczynę, której rzeczywiście wierzy na ekranie.
Oczywiście nie można pominąć faktu, że nawet jako lekko zahukana dziewczyna z tzw. "sąsiedztwa", fantastycznie prezentuje się chociażby w czerwonej króciutkiej i obcisłej sukience. Czy ktoś z Was, gdy zobaczył Muchę w tym stroju pomyślał o niej, że znów epatuje seksem i jest wulgarna? Jeśli nie, to jeszcze jeden argument, że twórcy trafili z obsadą głównej roli w ciemno. Bo Monika Milewska ma kusić przede wszystkim swoją niewinnością doprawioną zjawiskową urodą. Udało się chyba także z resztą obsady...
Filip Bobek gra jak zawsze dość podobnie, czyli głównie wyglądem, swoją aparycją z pewnością złamał kolejne tysiące niewieścich serc. Jako Artur Sagowski jest ideałem, którego tak wiele kobiet wciąż poszukuje. Niech istnieje chociaż taki w serialu. Dobrze sprawdza się znana wszystkim dobrze dwójka z "BrzydUli", czyli Małgorzata Socha i Jacek Braciak.
Choć grają odmienne od tych w "BrzydUli" role, pokazują, że tak naprawdę to chyba oni zasługują na miano królowej i króla seriali. Zagrać w kolejnej produkcji podstępnego brata głównego bohatera i jego dziewczynę, typową paniusię, tak, by widzowie zapomnieli o poprzednich komediowych kreacjach potrafią tylko naprawdę dobrzy aktorzy i aktorki. A że udaje się im to tylko w telenowelach na licencji, to już inna sprawa...
Warto zwrócić uwagę na Agatę Kuleszę. Wydaje się, że to największe odkrycie serialu. Gra sekretarkę w firmie Sagowski Development tak że mimo negatywnego charakteru, gdzieś odczuwa się do niej sympatię. Bo naprawdę przekonuje i widać, że dobrze bawi się grając rolę Anety Sienkiewicz. Młodszych dzielnie spierają Ewa Kasprzyk i Krzysztof Stelmaszyk, którzy sprawdzili się w innych serialach, nie tylko tych emitowanych przez TVN. Reszta bohaterów to jak na razie tło głównego wątku, ale może jeszcze zostaną zagospodarowani.
Sama historia nie zaskakuje. Mamy typowego kopciuszka i królewicza. I Artur i Monika nie są do końca szczęśliwi, choć na pozór wszystko wydaje się w porządku. Spotkanie i znajomość przerodzi się zapewne już niebawem ognisty romans. Ważne, że adaptatorom meksykańsko-hiszpańskiego oryginału udało się wnieść sporo świeżości i humoru, który polscy widzowie powinni bardzo łatwo przyjąć. Agent bokserski Michał Czewski to przykład pierwszy z brzegu.
Czy serial podbije serca widzów jak "BrzydUla"? Sądząc po pierwszych odcinkach wydaje się to bardzo prawdopodobne. To przecież podobna historia, tylko pozmieniali się lub zamienili miejscami aktorzy. No i jest magnes w postaci Anny Muchy. Zobaczymy, jak będzie dalej, bo jeśli była jurorka "You can dance" chce wrócić do poważnego aktorstwa to potrzebuje przyciągającej widzów historii. A wtedy, kto wie?
Może zobaczymy ją jeszcze w jakimś naprawdę dobrym filmie polskim. Pytanie, czy nie są to już dla niej za wysokie progi. Popołudniówka TVN jest bowiem w sam raz. Ku uciesze widzów.