Anna Przybylska dla WP
Jakie kino reprezentuje „Sęp”? Czym twoim zdaniem zaskoczy widzów na tle innych, jakże rozczarowujących polskich produkcji rozrywkowych?
„Sęp” przede wszystkim zawiera wszystkie elementy dobrego kina sensacyjnego - hollywoodzką intrygę, wartką akcję i inteligentne dialogi. W tym filmie jest pogoń, ucieczka, świat przestępców przenikający się ze światem policjantów i genialny detektyw. Pamiętajmy jednak, że kino sensacyjne to z założenia męskie kino. Kobiety grają w tego typu produkcjach „drugie skrzypce”.
Moja bohaterka jest jedynym kobiecym pierwiastkiem w tym męskim świecie. Natasza jest również wielką niewiadomą. Do finału nie dowiemy się po czyjej jest stronie i przeciwko komu działa. Kolejny przykład na to, jak świetne i niespodziewane są w „Sępie” zwroty akcji. Osobiście filmu nie widziałam, opowiadam jedynie o tym, co przeczytałam w scenariuszu. Jednak cała historia (zarówno na ekranie, jak i na papierze) jest budowana w taki sposób, żeby do końca nie było wiadomo, kto jest dobry, a kto zły.
Muszę przyznać, że scenariusz przeczytałam jednym tchem i już w trzecim tygodniu po porodzie pojechałam na zdjęcia próbne. Ten film po prostu musi być dobry. Czułam to od samego początku.