Karierę w branży zaczął bardzo wcześnie i jeszcze zanim osiągnął pełnoletność, miał już na koncie wiele istotnych i ważnych ról – między innymi w popularnym „Mów mi Rockeffeler” Z powodu wyróżniających go z tłumu rudych włosów szybko stał się aktorem charakterystycznym i, mimo że nie miał żadnych znajomości, a na plan filmowy trafił przez przypadek, nie musiał się obawiać o brak zleceń.
Karierę w branży zaczął bardzo wcześnie. Jeszcze zanim osiągnął pełnoletność, miał już na koncie wiele istotnych i ważnych ról – między innymi w popularnym "Mów mi Rockeffeler".
Z powodu wyróżniających go z tłumu rudych włosów szybko stał się aktorem charakterystycznym i, mimo że nie miał żadnych znajomości, a na plan filmowy trafił przez przypadek, nie musiał się obawiać o brak zleceń.
Ale nie zawsze wiodło mu się równie dobrze. Ponieważ tak wielką uwagę poświęcał graniu, w liceum miał poważne problemy z nauką. Kiedy zaś postanowił zdawać do szkoły aktorskiej, oblano go aż trzy razy. Jednak Artur Pontek – który 10 maja skończył 41 lat – nie zamierzał się poddawać.
Radiowe początki
W jego rodzinie nie było żadnych aktorskich tradycji – Pontek przyznawał, że zamarzyło mu się występowanie, bo pozazdrościł fuchy w radiu swojemu starszemu bratu.
- Na warszawskim Powiślu, gdzie się wychowałem, naprzeciwko nas mieszkał reżyser radiowy. Najpierw do pracy wciągnął mojego brata – opowiadał w "Super Expressie".
Chłopak jednak od radia wolał sport, toteż wkrótce zrezygnował. Artur, widząc, że zwolniło się miejsce, postanowił je zająć. Poszczęściło mu się.
- W końcu i mnie reżyser zauważył – dodawał.
Wielka przygoda
Już wtedy wiedział, że występowanie jest tym, co chce robić w życiu.
- Jeszcze nie umiałem czytać, pierwszych ról uczyłem się na pamięć* – wspominał w "Super Expressie". *- Miałem sześć, siedem lat, stawałem na krzesełku i mówiłem swoje kwestie.
Dla małego chłopca była to ogromna przygoda, spotykał znakomitych aktorów – Irenę Kwiatkowską, Mariana Kociniaka czy Zygmunta Kęstowicza– i podpatrywał ich przy pracy, chłonąc tę niesamowitą atmosferę.
Nie żałował, że po szkole, gdy jego koledzy szli grać w piłkę, on spędzał długie godziny w radiu.
Aktorskie początki
Wkrótce zainteresował się nim również film. Pontek zaczynał od niewielkich epizodów, aż wreszcie zaczęto mu powierzać bardziej wyraziste i charakterystyczne role.
Wystąpił w takich filmach jak „Pan Kleks w kosmosie”, „Mów mi Rockefeller”, „Uprowadzenie Agaty”czy „Ławeczka”. Pojawił się także w serialach „Banda Rudego Pająka”, „Jacek” i „Ekstradycja”. Ostatnio zaś można go oglądać w „Ojcu Mateuszu”.
Jego prawdziwą pasją jest jednak dubbing – Pontek co roku użycza głosu kilku postaciom.
''Dawałem ciała''
Pontek twierdził, że nie spotykał się z niechęcią ze strony rówieśników, że koledzy nie zazdrościli mu popularności. Zresztą próbował zaskarbić sobie ich sympatię – zaprosił ich na przykład kilka razy do radia i starał się nie zadzierać nosa.
Nie był za to ulubieńcem nauczycieli. Granie interesowało go o wiele bardziej od nauki, co oczywiście miało swoje przykre konsekwencje.
- Dawałem ciała – przyznawał w "Super Expressie". - Pierwszą klasę liceum musiałem powtarzać. To był okres, gdy naprawdę sporo grałem. Nigdy za to nie dostałem reprymendy od rodziców, wręcz przeciwnie zawsze powtarzali, że byłem nad wyraz spokojnym dzieckiem, grzeczniejszym niż bracia.
Oblał trzy razy
Dla Pontka było oczywiste, że zaraz po maturze będzie próbował dostać się do szkoły aktorskiej. Sądził, że dostanie się bez problemu – jakież więc było jego zdziwienie, kiedy nie zobaczył swojego nazwiska na liście przyjętych.
- Mimo że biegałem z planu filmowego na plan, że wielu moich "kolegów" z filmu zasiadało w komisji egzaminacyjnej, do szkoły aktorskiej nie dostałem się– opowiadał w "Super Expressie".
Do egzaminu podchodził trzy razy. Bez rezultatu.
- Dostałem propozycję pracy w teatrze w Kielcach, którą przyjąłem z pokorą. Postanowiłem wykorzystać ten okres, by przygotować się do egzaminu eksternistycznego. Założyłem sobie, że jeśli teraz nie zdam, kończę z aktorstwem. Przez dwa dni egzaminów gardło miałem tak ściśnięte, że nie mogłem nic przełknąć – wspominał. - A gdy zdałem, w restauracji w Związku Artystów Scen Polskich zjadłem obiad za trzech.
Aktorskie geny
Teraz Pontek może zapomnieć o dawnych drobnych niepowodzeniach.
W zeszłym roku wraz z żoną Beatą i synem Leonem świętował powiększenie rodziny – na świat przyszła jego córka Zoja.
Choć wielu aktorów nie chce, by dzieci poszły w ich ślady, Pontek przyznaje, że nie ma nic przeciwko temu. Leon wystąpił już w serialu „Skazane”, świetnie radzi sobie także w studiu dubbingowym. A Zoja otrzymała swoją pierwszą propozycję zawodową, kiedy miała zaledwie dwa miesiące - wcieliła się w córkę Liliany, czyli Oli Szwed, w „Barwach szczęścia”.
- Pomyśleliśmy z żoną, że niezależnie od przyszłości, może to być dla córki fajna pamiątka - wspominał aktor. (sm/gol.)