Padły wulgarne słowa. Szefa wytwórni wyrzucił za drzwi
James Cameron rozpoczął osobiście promocję filmu "Avatar: Istota wody". Nie ukrywa, że przez najbliższy miesiąc będzie mocno udzielał się w mediach, bo żeby jego film przyniósł producentom i wytwórni zysk, musi stać się przynajmniej trzecim lub czwartym największym przebojem wszech czasów w kinach.
James Cameron musi celować wysoko, ponieważ jego film mógł pochłonąć nawet 400 mln dolarów. Dokładnych kosztów produkcji zapewne nigdy nie poznamy. "Avatar: Istota wody" był bowiem realizowany równolegle z trzecią częścią cyklu. Są sceny, które miały trafić do drugiej części, a pojawią się w następnej. I na odwrót. Na dodatek wiele elementów technicznych będzie wykorzystanych w czwartej i piątej części serii, jeśli takowe powstaną. Co w ostatecznym rozrachunku znacznie pomniejszy koszty produkcji "Istoty wody".
Pochodzący z Kanady reżyser zakłada, że przepustką do realizacji czwartej i piątej części "Avatara" będzie przekroczenie przez "Istotę wody" pułapu dwóch miliardów dolarów wpływów z dystrybucji kinowej na całym świecie. Do tej pory sztuka ta udała się tylko pięciu produkcjom. A są nimi: "Avatar" Jamesa Camerona (2,92 mld dolarów), "Avengers: Koniec gry" (2,8 mld dolarów), "Titanic" Jamesa Camerona (2,2 mln dolarów) oraz "Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy" i "Avengers: Wojna bez granic".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem niektórych analityków rynku kinowego, przeszkodą do osiągnięcia zamierzonego pułapu może być długość najnowszej produkcji Camerona. "Avatar: Istota wody" trwa bowiem 3 godziny i 10 minut. Gdy ta informacja pojawiła się w mediach, od razu pojawiło się dużo negatywnych komentarzy. "Kto tyle wytrzyma w kinie?", "Zanudzę się na śmierć", "Cóż to będzie za klęska!" - pisali internauci, których Cameron nazywa "trollami".
"Istota wody" faktycznie będzie dłuższa od pierwszej części filmu o niemal pół godziny. Przypomnijmy jednak, że "Titanic" również trwał ponad 3 godziny, co nie przeszkodziło mu w osiągnięciu spektakularnego sukcesu.
Z tego, co dowiedział się redaktor magazynu "GQ", ze strony wytwórni (wcześniej 20th Century Fox, a obecnie Disneya) James Cameron nie miał żadnych nacisków, aby okroić drugą część "Avatara". Być może szefowie studia mieli w pamięci sytuację, która zdarzyła się w 2009 roku. Reżyser przypomniał o niej w trakcie wywiadu: "To było kilkanaście tygodni przed premierą pierwszego 'Avatara'. Przeszedł do mnie jeden z szefów Foxa i kazał mi skrócić film. Powiedziałem wówczas coś, czego nigdy wcześniej ani później nie powiedziałem nikomu z branży. Powiedziałem mu, żeby spierd… z mojego biura. I tak pozostało. Film trwał 162 minuty i pobił rekordy kasowe na całym świecie".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o skandalicznych wczasach w pensjonacie "Biały Lotos", załamujemy ręce nad zdradą Henry’ego Cavilla oraz wspominamy największych mięśniaków kina akcji lat 80. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.