Trwa ładowanie...
d1bvijp
recenzja
05-09-2011 11:25

Bałkańskie pojednanie

d1bvijp
d1bvijp

Bośniacki reżyser Danis Tanović tak podsumował historię swojej ojczyzny: "Kiedy upadł komunizm, znaleźliśmy się nad przepaścią. Reszta świata spoglądała na nas w milczeniu z drugiej strony. Zostaliśmy zmuszeni do skoku, ale nie udało nam się do nich dołączyć. I wciąż spadamy". Akcja jego najnowszego filmu rozgrywa się w roku 1991, pomiędzy dwoma ważnymi dla europejskiego komunizmu wydarzeniami. W Berlinie upadł właśnie Mur, a w stronę Bośni i Hercegowiny nadciąga nawałnica nieodwracalnych przemian. Dla Tanovića jest to specyficzny okres "pomiędzy" - krótki i przejściowy, ale też pełen lęków i nadziei.

„Cyrk…” uzupełnia wątki wyróżnionej Oscarem „Ziemi niczyjej” i wydanej właśnie w Polsce na dvd „Selekcji” z Colinem Farrellem. Dla Tanovića jest to okazja do kolejnej zmiany perspektywy - o ile bowiem "Ziemia niczyja" opowiadała o życiu w czasie wojny, a "Selekcja" o życiu po niej, "Cyrk Columbia" osadzony jest bezpośrednio przed jej wybuchem.

Bohaterem filmu jest powracający do ojczyzny Divko (Miki Manojlović). Nowobogacki materialista przyjeżdża z Niemiec z młodą kobietą u boku i portfelem wypchanym markami. Tymczasem w kraju panują sprzeczne nastroje. Jedni żywią przekonanie, że sąsiedni konflikt w Chorwacji nie wpłynie na sytuację polityczną w Bośni, drudzy nie godzą się na upadek starej dobrej komuny. Wokół zaś szerzy się ten sam ideologiczny oportunizm.

W zniszczonej i szukającej jakichkolwiek autorytetów Bośni szybko staje się lokalnym decydentem. Z łatwością doprowadza do eksmisji byłej żony, bez pardonu odkupuje salon fryzjerski od lokalnego przedsiębiorcy, a gdy w końcu zaginie jego przynosząca szczęście kotka, będzie jej szukać całe miasteczko.

d1bvijp

Tanović stawia jednak na pojednanie. Chłodnemu ojcu przeciwstawia dwudziestoletniego syna, którego ten porzucił przed laty. Martin odziedziczył sporo po tacie: brak manier, życiową lekkomyślność i… ciekawość otaczającego świata. Chłopak potrafi godzinami dostrajać swoją antenę, byle tylko połączyć się przez CB radio z USA.

Stopniowo wygasający konflikt między pozbawionym złudzeń ojcem a szukającym akceptacji synem pomaga zarysować zmieniające się wokół nastroje. Kapitan Savo, ojczym Martina, postanawia wywieźć rodzinę tam, skąd wrócił właśnie Divko - do Niemiec. Pivać, przyjaciel Martina, daje się z kolei wciągnąć w militarne zagrywki. Każdy szuka miejsca dla siebie, każdy chce być gotowy na nadciągającą zmianę ustroju. Nie wiedzą jeszcze, że Serbia wcale się nie zmieni się wraz z upadkiem komunizmu - zmieni ją dopiero krwawa wojna.

Reżyser przemawia językiem swego Oscarowego hitu. Podobnie jak w „Ziemi niczyjej”, prozaiczne sytuacje stoją soczystym absurdem. Jak sam mówi, Tanović chce o tych ciężkich latach pamiętać, a jednocześnie woli się w nich nie zatracać. Tak na wszelki wypadek, gdyby wspomnienia wciąż jeszcze się nie zabliźniły. Tezę tę wspiera wprawdzie uszczęśliwiającym wszystkich (nieco na siłę) zakończeniem, ale "Cyrk…” to przede wszystkim szczere, empatyczne kino, które rozlicza się z historią swego kraju bez zbędnej martyrologii, z przymrużeniem oka. Rzućcie okiem – choćby dlatego, że u nas takich filmów wciąż jeszcze nie potrafi się kręcić.

d1bvijp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1bvijp