Benedetta Barzini: Piękna twarz to przekleństwo

- Nikt nie może mnie sfotografować - mówi w filmie "Zniknięcie mojej matki" Benedetta Barzini, główna bohaterka i matka reżysera. Jej słowa są przewrotne, bo Benedetta jest modelką.

Benedetta Barzini: Piękna twarz to przekleństwo
Źródło zdjęć: © East News

Nienawidzi zdjęć. Nie znosi obrazów. Nie lubi filmów. A to dlatego, że jej zdaniem poza powierzchownością nie są w stanie uchwycić niczego. Powierzchowność z kolei była dla Benedetty przekleństwem. Całe życie postrzegano ją tylko jako piękną kobietę. A przecież jest tak bardzo inteligentna.

Urodziła się w 1943 roku jako córka włoskiego dziennikarza Louigiego Barziniego Jr. i dziedziczki Giannalisy Feltrinelli. O swojej matce mówi, że pieniądze pochłonęły ją tak bardzo, że nie była w stanie przejawiać uczuć. Wszystko, co związane z dzieciństwem Benedette kojarzy się źle. Nie chce go wspominać. Ale jej syn Beniamino Barrese powiedział nam, że jego zdaniem ukształtowało ono jej intelekt:

- Ona nie lubi tego przyznawać, ale dorastała w inteligenckim domu. I choć porzuciła naukę na rzecz modelingu, to jednak wyniosła edukację z domu. Dużo czyta i ma potrzebę kształcenia się.

Benedette karierę zaczęła w wieku 20 lat: - Odkryła mnie na ulicy Rzymu Consuelo Crespi, wydawczyni włoskiego "Vogue'a". Wysłano moje zdjęcia Dianie Vreeland i po kilku dniach zostałam zaproszona do Nowego Jorku.

Barzini miała pojechać do Ameryki tylko na tydzień. Ale od razu zrobiła furorę w świecie mody i zabawiła tam pięć lat. Była muzą Irvinga Penna i Richarda Avedona. Bywała w Factory Andy'ego Warhola. Ale nowojorski blichtr szybko ją znużył:

- Czułam się wtedy jak ozdoba. Miałam tylko dobrze wyglądać i tylko za to mnie ceniono - mówi Barzini.

- Życie modelki wygląda zawsze tak samo: zaczynasz młodo, nie myślisz o tym, co będzie później, nie rozwijasz się, bo tylko pozujesz do zdjęć. A gdy telefon z ofertami przestaje dzwonić, jest już zazwyczaj za późno, by coś zmienić. Więc musisz szybko znaleźć bogatego męża i zostać żoną. To smutne. Dlatego miałam potrzebę wymyślenia, jak nie zostać modelką. To nie jest zawód, to chwilowe zajęcie.

Po kilku latach spędzonych w Nowym Jorku Benedetta rzuciła karierę modelki. Zwróciła się w stronę marksizmu, została feministyczną aktywistką i zaczęła wykładać antropologię mody na uniwersytecie. Jednak całe życie spotyka się z ludźmi, którzy postrzegają ją przez pryzmat modelingu. Dlatego gdy jej syn postanowił zrobić o niej film, długo się wahała. Ale w końcu przekonał ją.

Obraz
© East News

- Moja matka powiedziała, że nikt nigdy nie sfotografował prawdy o niej. Pomyślałem, że doceni możliwość pokazania się z prawdziwszej strony - mówi Beniamino Baresse.

- Przypomina mi się historia Audrey Hepburn, która była ambasadorką UNICEF-u, filantropką, działaczką humanitarną, która zrobiła wiele wspaniałych rzeczy, a świat pamięta tylko jej urodę. To mnie irytuje, bo nie może być tak, że kobiety mogą być tylko piękne, a historia o nich zapomina. Zapytałaś, czy uchwyciłem prawdę o mojej matce, a ona zawsze odpowie, że nie. I jest zła, że próbowałem dać jej tę szansę. Bo nie chce pokazywać, kim jest. Powtarza ciągle: Wszystko, co jest ważne, jest niewidoczne. Nigdy tego nie uchwycisz.

- To jest rodzaj samoobrony - usprawiedliwia się Benedette. - Myślenie, że piękna nie da się sfotografować. Że to coś osobistego, nieuchwytnego, a nie fasada.

Dlaczego zatem zdecydowała się na udział w filmie?

- Beniamino nie obchodziło moje życie, moje inne dzieci, moi kochankowie. To jest film o konkretnych tematach: o trudnej relacji z obrazami, która jest powiązana z faktem, że nie jestem w sobie zakochana, oraz o byciu dumną ze swojej starości. Bo starość ma pewne wspaniałe zalety. Jest się bardziej inteligentnym - bo można oprzeć się na życiowym doświadczeniu. Cieszę się też, że mogłam pozbyć się tej mojej urody. Gdy robiliśmy ten film, pomyślałam, że chcę powiedzieć innym kobietom, że prawdziwe piękno to nie jest produkt na sprzedaż, ale autentyczność twojej osobowości.

Benedetta dziś ma 75 lat i nadal od czasu do czasu pojawia się na wybiegach – choć twierdzi, że tego nie lubi:

- Staram się podchodzić do tego neutralnie. Więc jeśli potrzebuję pieniędzy, a ktoś proponuje mi sesję zdjęciową - zrobię ją, ale z godnością. To trochę jest też tak, że trzeba znać swojego wroga. Kiedy patrzy się na starsze modelki, wszystkie udają, że są młodsze. Mają pofarbowane włosy, nie mają zmarszczek - bo ten lęk przed starzeniem się staje się ogromny. Zwłaszcza, jeśli było się piękną kobietą. Łamie mi się serce, gdy widzę starszą kobietę, która próbuje wyglądać tak, jakby znów miała 20 lat. Grecy nam to wpoili - tę manię młodości - w końcu bogowie się nie starzeją.

Obraz
© East News

Barzini mówi o modelingu z lekka pogardą. Ale gdy chodzi po wybiegu, jej pomarszczona twarz i siwe włosy wyglądają majestatycznie w blasku fleszy. Towarzyszy jej spokój i pewność siebie, o których młode modelki mogą tylko pomarzyć. Choć ciągle powtarza, że robi to tylko dla pieniędzy, wygląda jak w swoim żywiole.

- Moja matka jest pełna sprzeczności - mówi Beniamino. - Z jednej strony nie przywiązuje wagi do wyglądu, ale z drugiej jest trochę próżna. Pokazałem te sprzeczności w filmie, bo moim zdaniem to one są tym, co czyni nas ludźmi. Nie planowałem tego. Na początku chciałem stworzyć portret niezależnej kobiety. Ale potem doszedłem do wniosku, że to będzie bardziej lojalne wobec niej i wobec widzów. Ona mówi: nie możemy powiedzieć światu nie, jedyne co możemy, to myśleć i być świadomymi swoich nawyków i ograniczeń.

Film "Zniknięcie mojej matki" pokazywany jest w ramach festiwalu Millenium Docs Against Gravity.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (78)