Błąd w kultowej scenie "Pulp Fiction". Liczyli, że uda się za pierwszym razem
"Pulp Fiction" to niskobudżetowe arcydzieło, które w połowie lat 90. wstrząsnęło światowym kinem. Quentin Tarantino nie ustrzegł się w nim jednak kilku szkolnych błędów, na przykład w kultowej scenie z Johnem Travoltą i Samuelem L. Jacksonem.
Prawdziwy symbol kina lat 90. Film zrealizowany za nieco ponad 8 mln dol. na całym świecie zarobił aż 214 mln, stając się najbardziej dochodowym i wpływowym tytułem w historii amerykańskiego kina niezależnego. Wielowątkowy kryminał Quentina Tarantino to prawdziwy majstersztyk, z niezapomnianymi rolami Umy Thurman, Johna Travolty czy Bruce'a Willisa. "Pulp Fiction" zdobył Złotą Palmę w Cannes (wzbudzając oburzenie wielu zgromadzonych). Był także nominowany do Oscara w 7 kategoriach – zdobył jedną statuetkę, za scenariusz, gdyż w tym samym wyścigu startował inny przebój sezonu, czyli "Forrest Gump" Zemeckisa.
Obejrzyj: Krystyna Czubówna i Tomasz Knapik czytają "Pulp Fiction"
Zachwyty i kult, którym otacza się "Pulp Fiction", jest w pełni zrozumiały. Niektórzy oglądali film Tarantino dziesiątki razy, ale czy zauważyli pewne niedociągnięcia? Bo takich nie brakuje.
Spostrzegawczy widz zobaczy gdzieniegdzie reflektory odbijające się w szybie albo cień rzucany przez operatora kamery (może nawet samego Andrzeja Sekuły, który odpowiadał za zdjęcia). Wpadka, na którą chcemy was uczulić przed kolejnym seansem, nie ma jednak nic wspólnego z takimi drobiazgami.
Kultowa scena, o której mowa na początku, to fragment prologu, gdy duet Vincent Vega (John Travolta) i Jules Winnfield (Samuel L. Jackson) docierają do mieszkania, gdzie mają się rozprawić z Brettem i jego kolegami. "Pulp Fiction" składa się z kilku segmentów poukładanych niechronologicznie – początek sceny z Brettem jest częścią prologu, a zakończenie z ostrą strzelaniną jest pokazane dopiero pod koniec filmu. I właśnie wtedy można zauważyć wpadkę.
Kiedy Jules przechadza się po mieszkaniu przerażonych chłopaków, na ścianie za jego plecami nie widać nic podejrzanego. Pod koniec filmu, gdy scena jest kontynuowana, na tej samej powierzchni widać dziury po kulach, choć nie padł jeszcze ani jeden strzał. Dopiero po chwili zza rogu wyskakuje jeden z kolegów Bretta i opróżnia magazynek rewolweru… nie trafiając w Vince'a i Julesa ani razu.
Widać, że Tarantino nie był zadowolony z pierwotnego ujęcia, gdy ściana była jeszcze nienaruszona. I przy powtórce nikt nie pomyślał, albo po prostu zignorował istnienie wyraźnych dziur po kulach.
Zauważyliście dziurawą ścianę przed strzelaniną?