"Bolec" nie żyje - pionier polskiego hip-hopu i aktor
W wieku 38 lat zmarł w Krakowie raper i aktor Grzegorz Borek znany jako "Bolec". Informacje o śmierci artysty przekazała jego rodzina. Przyczyny tragedii nie zostały do końca wyjaśnione.
Automatycznie pojawiły się więc doniesienia o rzekomym samobójstwie. W taką wersję wydarzeń nie wierzą jednak przyjaciele "Bolca".
Grzegorz Borek, ksywa "Bolec" był jednym z pionierów polskiej muzyki hip-hop. Jego znakiem rozpoznawczym był brak górnej "jedynki". Karierę zaczynał od grania na perkusji w zespole Homo Twist.
- Graliśmy razem i byliśmy kumplami. Miał niewyparzoną gębę i zawsze mówił, co myśli. Nie wszyscy go przez to lubili - mówi Maciej Maleńczuk, lider Homo Twist. - Samobójstwo zupełnie mi tu nie pasuje. To był gość o szerokich horyzontach, pełen energii i chęci do działania - dodaje muzyk. O "Bolcu" zaczęło być głośno po roku 1997, kiedy wydał z powodzeniem swoją solową płytę "Żeby było miło". Właśnie dzięki niej uznano go prekursorem hip-hopu w Polsce.
"Bolec" swoich sił próbował też w aktorstwie. W filmie "Poniedziałek" zagrał blokersa Mańka u boku Pawła Kukiza. Za tę rolę otrzymał nagrodę na festiwalu "Młodzi i film" w Koszalinie. Ostatnio współpracował z zespołem hip-hopowym "Tewu". Muzycy pomagali przygotować mu jego nową płytę. - Był bardzo sympatycznym człowiekiem z dużym poczuciem humoru. Wielkim artystą, o dużym talencie zarówno muzycznym, jak i aktorskim. Szanował bliskich i był otwarty w relacjach z ludźmi - mówi Dono z "Tewu".
Doniesienia o rzekomym samobójstwie wydają się mu dalekie od prawdy. - Nie tak dawno pisałem mu, że kompletuję sprzęt do studia i będziemy nadal współpracować w sprawie jego płyty. Pamiętam też rozmowę z Grześkiem, w której poruszyliśmy temat ludzi, którzy odbierają sobie życie. Mówił, że to niedopuszczalne, by tak postąpić - kwituje Dono.