Trwa ładowanie...

Bożena Janicka: Dyskretny urok burżuazji

Bożena Janicka: Dyskretny urok burżuazji
d497jxg
d497jxg

To oczywiście tytuł znakomitego filmu Luisa Buñuela sprzed lat czterdziestu, żyjący nadal własnym życiem jako zwrot niemal przysłowiowy. Po drodze stracił ostrość Bunuelowskiej drwiny, zamieniając się w odzywkę łagodnie kpiącą. W takiej właśnie postaci pasowałby jak ulał do komedii François Ozona „Żona doskonała”. W tytule francuskim jest zresztą jeszcze jedno słowo: „Potiche”, co można by przetłumaczyć jako „dekoracyjny dodatek do czegoś ważniejszego”.

Ozon opowiada o tym, jak w rezultacie szczęśliwego zbiegu okoliczności (mąż wylądował w szpitalu) pewna „Potiche”, żona właściciela fabryki przekształciła się w kogoś, kto u nas nazywany bywa szefową. Zachowała przy tym cały „dyskretny urok burżuazji”, co nie było trudne, zważywszy, że gra ją sama Catherine Deneuve. Akcja rozgrywa się 33 lata temu, kiedy świat, mimo, że nie było jeszcze Internetu, wyglądał podobnie.

Patrząc z perspektywy swojskich komedii, które są najczęściej „romantyczne”, można popaść w zdumienie, że aż tyle da się zmieścić w filmie tego gatunku, nie zamieniając komedii w gniota, zachowując lekkość i wdzięk. Należałoby dodać – francuską lekkość i wdzięk.

Czego tam nie ma! Rodzina i praca, obyczaje i polityka, burżuje i robotnicy, przy czym nie ruszamy się ani na chwilę z francuskiej prowincji. Oto madame Suzanne Pujol, żona, matka i babcia. Wytrwale piękne i wytrwale szczęśliwa, bo w stopniu najwyższym posiadła cnotę dyskrecji. Wie doskonale, że sekretarka męża pełni przy nim także rolę pogotowia seksualnego, lecz umie być wyrozumiała, bo ona sama, kiedy była młoda, zrewanżowała się mężowi niejako na zapas.

d497jxg

Monsieur Pujol, który uważa się za właściciela fabryki, chociaż swoje 45% udziałów dostał w posagu, żeniąc się z Suzanne. Zresztą ta fabryka – to nie żaden przemysłowy gigant. Zatrudnia 300 osób, produkuje się tu parasolki. (Oczywista aluzja do tych z Cherbourga, które uczyniły gwiazdę z Catherine Deneuve).

Dorosłe dzieci państwa Pujol: zaniedbywana przez męża, sfrustrowana córka i syn, jeszcze bez życiowego przydziału. Córce odbiło w prawo, „Kazanie na Górze” wydaje jej się zapewne rodzajem komunistycznej propagandy, synowi odbiło w lewo, deklaruje się jako rewolucjonista w życiu i w sztuce. Jest także prawdziwy homo politicus niegdyś kierowca ciężarówki, dziś burmistrz owego miasteczka, komunista; gra go Gerard Depardieu. Wystarczy pokazać obok siebie tych dwoje, Deneuve i Depardieu, by stało się jasne, co to znaczy – należeć do dwóch światów. (Intymny epizod z przeszłości tych dwojga trzeba chyba jednak włożyć między filmowe bajki). Ten właśnie homo politicus będzie musiał walczyć w wyborach – nie byle jakich, do Zgromadzenia Narodowego – z madame Pujol. Lecz żeby taka sytuacja stała się w ogóle możliwa, madame musiała z bibelotu przekształcić się w osobę. Dokonało się to w zetknięciu, a raczej zderzeniu z następną częścią tej układanki – zbuntowaną załogą fabryki. Rzecz w tym, że monsieur Pujol, pewien, że
nikt mu nie podskoczy, zbyt dosłownie kierował się zasadą: „do diabła z robotnikami”. Wybucha strajk. Robotnicy żądają podwyżki, płatnych nadgodzin, trzynastej pensji i nowych toalet. Ich chlebodawca tak się tymi żądaniami zdenerwował, że uderzył majstra. Strajkujący też się zdenerwowali i zamknęli go jako zakładnika, po czym wywiesili transparent: „Pujol jest jak Hitler”. A kiedy ci z księgowości przypomnieli mu ponadto, jakie luksusowe wydatki własne wpuszcza w koszty firmy, Pujol rzecz jasna dostał zawału, a potem czeka go jeszcze długa rehabilitacja.

Chcąc nie chcąc, (na początku nie chcąc) negocjacje musi więc poprowadzić madame Pujol. Zabiera się do tego przytomnie. Na spotkaniu z delegacją strajkujących występuje nie tyle jako żona tego drania Pujola, który jest jak Hitler, lecz córka swego ojca, który zbudował tę fabrykę jeszcze przed wojną i dobrze się zapisał w pamięci miasteczka (pracownikom odchodzącym na emeryturę ściskał rękę, obdarowywał parasolem oraz swoim zdjęciem z autografem). Madame dogaduje się z załogą, daje podwyżki i premie. Lecz Pujol wyzdrowiał i odzyskał władzę; na zebraniu udziałowców przechyliła szalę na jego korzyść córka (10% udziałów). Obydwoje mają pomysł jak poprawić sytuację finansową firmy: przenieść produkcję do Tunezji. I zapewne tak zrobią.

Lecz madame Pujol miała lepszy pomysł: przesiąść się z wiosłowej łodzi na pokład okrętu flagowego, któremu na pewno nie grozi zatonięcie. I od razu wie jak to zrobić. W jej dziękczynnym przemówieniu do wyborców jest i „duch braterstwa” (najbezpieczniejszy duch z wiadomej triady), i tradycja (ojciec, czyli ktoś z dawnych dobrych czasów), i rodzina (ona sama jest przecież matką), i „po latach niewoli kobiet” (to dla tych, którzy nie są pewni, czy dobrze zrobili głosując na nią a nie na komunistę).

Czy to znaczy, że będzie teraz walczącą feministką? Niekoniecznie. Po prostu madame Pujol, wcielenie dyskretnego uroku burżuazji, dla świętego spokoju przez długie lata ukrywała, że jest od swego męża bystrzejsza.

d497jxg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d497jxg