Świat stał przed nią otworem
Jennifer Grey po premierze "Dirty Dancing" cieszyła się ogromną rozpoznawalnością i teoretycznie mogłaby przebierać w ofertach. Pod koniec lat 80. zagrała jeszcze tylko w jednym filmie - w "Ogarach Brodwayu", potem w "Pantofelku kopciuszka", "Wymiarze sprawiedliwości" czy "Oczach świadka". W latach 90. jej kariera całkiem prężnie się rozwijała, ale takiego sukcesu jak z "Dirty Dancing" już nie osiągnęła.
Aktorka czuła potężną presję. Chore standardy Hollywood doprowadziły ją do tego, że popadła w obsesję na punkcie swojego wyglądu.
"Po 'Dirty Dancing' byłam ulubienicą Ameryki, co wydawało się być kluczem do moich marzeń. Ale wszystko potoczyło się zupełnie inaczej" - pisała w biograficznej książce "Out of The Corner". Grey punktowała, że największym "problemem" dla producentów z Hollywood była jej twarz, a w szczególności nos, który odbiegał od "standardów". "Ten mój tak zwany problem dla mnie problemem nie był wcale, ale przez to, że inni mieli ze mną problem, stało się jasne, że sprawa szybko sama się nie zakończy" - wspominała.