Zabójczy widok. Faceci za nią szaleją
Nazwisko de Armas przez pewien czas pojawiało się na listach kandydatów do przejęcia roli agenta 007. W ten sposób doceniono jej kreację w filmie "Nie czas umierać", w którym brawurowo zagrała agentkę CIA, współczesną wersję dziewczyny Bonda. Oczywiście nikt nie brał kandydatury de Armas na poważnie, choć w swoim najnowszym filmie udowadnia, że poradziłaby sobie z tym wyzwaniem.
Jak wszyscy dobrze wiedzą, w filmie "Nie czas umierać" Daniel Craig żegnał się z rolą Jamesa Bonda. W mediach pojawiła się więc ogromna ilość spekulacji na temat, kto zastąpi go na stanowisku agenta Jej Królewskiej Mości. Czy będzie to czarnoskóry aktor, a może nawet kobieta? W "Nie czas umierać" numer 007 przejęła przecież Lashana Lynch, zaś serca widzów podbiła Ana de Armas w roli pięknej i rozbrajającej (przeciwników) agentki CIA.
Kobiece kandydatury do roli Jamesa Bonda obecnie są taktowane raczej jako forma zabawy czy żartu, choć wiele osób uważa, że – prędzej czy później – słynna postać stworzona przez Iana Flemiga zmieni płeć. Póki co, aktorki muszą się jednak zadowolić innymi filmami, w których mogą popisywać się umiejętnościami godnymi Bonda.
Ghosted — Official Trailer | Apple TV+
W filmie nazwanym w Polsce "Randka, bez odbioru" (w tym przypadku koniecznie trzeba podać oryginalny tytuł – "Ghosted") w pięknej, choć tajemniczej Sadie (Ana de Armas) zakochuje się zwykły, choć przystojny facet. Gra go Chris Evans, który, przynajmniej na początku filmu, z charakteru na pewno nie przypomina Kapitana Ameryki. Ich pierwsza wspólna randka odkrywa przynajmniej jedną tajemnicę Sadie. Okazuje się, że jest ona tajną agentką.
Miłośnicy kina dobrze pamiętają, że Ana de Armas i Chris Evans trzy lata temu wystąpili razem w kinowym hicie "Na noże", oboje pojawią się też na uroczystości wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej. Evans tylko jako gość. Natomiast urodzona w Hawanie de Armas będzie walczyć o Oscara w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa (za rolę w filmie "Blondynka").
"Randka, bez odbioru" została zrealizowana na potrzeby platformy Apple TV+. Jest to więc kolejna wysokobudżetowa produkcja (o kosztach sięgających ponad 100 mln dolarów), która do szczęścia nie potrzebuje pieniędzy zarobionych w kinach. Opłaty abonamentowe mają wystarczyć, aby zapewnić producentom i platformie zysk. Premiera filmu "Randka, bez odbioru" została zaplanowana na 21 kwietnia 2023 roku.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad ofertą SkyShowtime (ale chwalimy "Yellowstone"), podziwiamy Brendana Frasera w "Wielorybie" i nabijamy się z polskich propozycji na Eurowizję. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.