Ciemna strona komedii
Gdy "Fenomen" pokazywano w czerwcu zeszłego roku podczas festiwalu Cinemagic, jego premiera odbyła się w glorii pierwszego polskiego filmu nakręconego przy użyciu nowoczesnej kamery Red One o rozdzielczości 4k. Wystarczyło jednak ledwie kilkanaście minut, by najlepsza na rynku technologia okazała się bezużyteczna. Debiutujący w podwójnej roli - scenarzysty i reżysera - Tadeusz Paradowicz, popisał się brakiem jakichkolwiek kompetencji w kierowaniu filmową ekipą. Do tego stopnia, że owoc jego pracy, niczym domek z kart, rozpada się pod naporem wiatru. A ten dmucha nieubłaganie.
04.05.2010 12:51
Fabuła oscyluje wokół kilku wątków - na pierwszy plan wysuwa się postać gwiazdy telenoweli, Agnieszki (Ewa Hornich)
, która od lekarza dowiaduje się, że niebawem umrze. Załamana wiadomością, porzuca dotychczasowe życie i kochanka Czarka (Rafał Cieszyński), by na łonie natury przewartościować swój świat. Równolegle podglądamy perypetie Oliwii (Monika Dryl) i Jadźki (Anna Oberc), dwóch rozpuszczonych trzpiotek, których marzeniem jest poznanie podczas castingu wymarzonej miłości. Uzupełnieniem obu wątków są przygody ekipy filmowej, nie bez przeszkód pracującej nad kinowym debiutem Agnieszki.
I może nawet udałoby się skleić z tego wszystkiego kolejny romantyczny przebój made in Poland, gdyby nie poziom żenady oscylujący gdzieś między "Gulczas, a jak myślisz?", a niedawnym "Złotym środkiem". Akcenty komediowe są tu zbudowane na podobnie trywialnych, nierzadko szkodliwych patentach: niewyraźnym akcencie włoskiego archeologa, gestach zniewieściałego homoseksualisty, czy frywolnym słowotwórstwie hiltonowskiej blondynki. Zasady są proste: kop w krocze - śmiech na sali. "Fenomen" to niczym nieskrępowany populizm, którego poziom wyznaczają płynące z offu mądrości pokroju "I wtedy gówno uderzyło w wentylator". Nawet nutka nostalgii przemycona za pomocą epizodów aktorskiej śmietanki starej daty, Ewy Krasnodębskiej i Ryszarda Barycza, to dramat pełną gębą, zwieńczony pouczeniem, że "czasem warto mówić kocham".
"Fenomen" to swego rodzaju paradoks. Nieumiejętnie poprowadzone wątki przechodzą w branżową satyrę, której ostrze wyznacza... konwencja komedii romantycznej, czyli produktu nastawionego na sprzedaż. Oto twór w stu procentach środowiskowy, przepełniony żarłocznymi umizgami pojawiających się w epizodach decydentów i wątpliwej klasy celebrytów (od trzeciej świeżości raperów i gwiazd reality show po Krzysztofa Ibisza). Jakby tego było mało, film powstał na zamówienie miasta Płocka, które użyczyło twórcom plenerów, finansów i tłumu... ...rozentuzjazmowanych statystów. Przykrym rezultatem tych zabiegów jest reklamowy, pozbawiony jakiejkolwiek wiarygodności banner o niedorzecznym poczuciu misji, ostatecznie wykluczającym sklasyfikowanie go jako niegroźnej ciekawostki.
Czego by jednak o filmie Paradowicza nie pisać, jak bardzo by go nie odradzać... zapisze się na kartach historii. Gwarantuje mu to pierwsze w Polsce zastosowanie przełomowej kamery Red One. Pozostaje tylko nadzieja, że "Fenomen" szybko stanie się jedynie odruchową statystyką, której nawet towarzyszący kinowej premierze marketing nie przysporzy entuzjastów.