Trwa ładowanie...
19-09-2005 12:01

Cuda… czynią wiarę [DVD]

Cuda… czynią wiarę [DVD]Źródło: mat. dystrybutora
d5tvs6w
d5tvs6w

„Znaki” nie są typowym filmem o inwazji obcych. Miast wielkich statków, kolorowych laserów i wszechogarniającej paniki, mamy tu kręgi w zbożu, ciemną piwnicę i podejrzane światła na niebie. Paranoiczna receptura M. Nighta Shyamalana nie współgra z hollywoodzką wizją zagłady z kosmosu, spychając nasze odruchowe oczekiwania na dalszy plan. Cała inwazja rozgrywa się gdzieś pomiędzy radiowymi komunikatami a skąpymi przekazami lokalnej telewizji. Tu liczy się strach, niepewność, konfrontacja z nieznanym.

W dniu premiery, blisko 10 lat temu, nietypowe sci-fi Shyamalana odniosło zawrotny sukces, zarabiając ok. 230 milionów dolarów na całym świecie. Moment był odpowiedni – tajemnicze kręgi pojawiały się pod każdą szerokością geograficzną, wybuchowa formuła spod znaku „Dnia Niepodległości” na chwilę się wyczerpała, zaś sukces „Szóstego zmysłu” był jeszcze świeży. Dzisiaj, gdy kręgi w zbożu są udowodnioną mistyfikacją, a Shyamalan ma na swoim koncie cztery Złote Maliny, można na jego kino spojrzeć z nieco innej perspektywy.

Odrzućmy na chwilę pasjonacką naturę „Znaków”, na której skoncentrowali się recenzenci przed dziewięcioma laty. To, że Shyamalan zdecydował się na delikatnie humorystyczną trawestację standardów kina sci-fi z lat 50. jest oczywiste od pierwszej (sugestywna czołówka z upiornym motywem przewodnim Jamesa Newtona Howarda) do ostatniej (staroświecki wygląd obcych) minuty. Dzisiaj nie robi to już większego wrażenia – gatunkowych pastiszów mamy pod dostatkiem. Co więc pozostaje? Historia kaznodziei, który w obliczu namacalnego dowodu na istnienie pozaziemskiej cywilizacji… odzyskuje utraconą przed laty wiarę w Boga.

Ów ciekawy (przede wszystkim z punktu widzenia wiary) paradoks pozostaje jednak do samego końca niezagospodarowany. Dwie niemożliwe do zaakceptowania prawdy – śmierć najbliższej osoby oraz istnienie rozwiniętych, wrogich form życia spoza Ziemi – dotykają bohatera bezpośrednio, ale nigdy się ze sobą nie zderzają. Pierwsza powraca w urywanych retrospekcjach, druga postępuje w czasie rzeczywistym. Zupełnie jakby stanowiły dopełnienie dwóch odrębnych historii. Wiarygodność bohatera zostaje z miejsca zachwiana. A jeśli dodać, że gra go Mel Gibson, żarliwy katolik, autor „Pasji” oraz… damski bokser, rasista i antysemita?

Wydanie dvd

Panorama, dźwięk pięciokanałowy. Re-edycja CD Projektu pozbawiona jest niestety jakichkolwiek dodatków, a warto wspomnieć, że stare wydanie Imperialu miało m.in. godzinny making of.

d5tvs6w
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d5tvs6w

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj