"Cytadela" zawodzi na całej linii. Gigantyczny budżet poszedł w błoto
Kiedy wydajesz 300 milionów dolarów na stworzenie serialu, nie dziw się potem, że wszyscy zamiast o serialu będą pisać właśnie o gigantycznych pieniądzach. I dopytywać o to, czy nie można ich było wydać lepiej niż na rozrywkowy, ale posiadający całą masę problemów i napisany na kolanie serial. Taki jak "Cytadela" od Prime Video.
Osiem lat temu upadła Cytadela. Międzynarodowa organizacja szpiegowska zrzeszająca najlepszych agentów i dbająca o bezpieczeństwo świata. Niezależna, niezwiązana z żadnym z rządów, kierująca się w swoich działaniach tylko jednym dobrem: dobrem ludzkości. Mit i legenda, która stała się solą w oku syndykatu zbrodni, chaosu i niepokoju znanego jako Mantykora. Organizacji założonej przez kilka najbardziej złowrogich rodzin przestępczych na świecie. Odpowiedzialnej za to, że Cytadela i jej agenci całkowicie zniknęli z powierzchni ziemi.
No ale nie do końca. Kiedy poznajemy Kyle’a Conroya (Richard Madden), żyje on sobie spokojnie wraz z rodziną w Oregonie. Żywot statecznego ojca rodziny zakłócają mu dziwne wizje z przeszłości, której nie pamięta. Pragnąc odnaleźć ich źródło, odnajduje Bernarda Orlicka (Stanley Tucci). Geniusza technologicznego, na którego barkach – jak sam przyznaje – stała kiedyś cała Cytadela. Teraz, po rozbiciu jej przez Mantykorę, jedyne co pozostało Orlickowi, to odnalezienie pozostałych przy życiu agentów tej organizacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie jest to proste zadanie, gdyż w momencie zagrożenia pamięć agentów została całkiem wymazana. Kyle w rzeczywistości nazywa się Mason Kane i był jednym z dwójki najlepszych agentów Cytadeli. Wspólnie z Nadią Sinh (Priyanka Chopra Jonas) pokrzyżowali wiele nikczemnych planów Mantykory.
Agent z zanikiem pamięci nie będzie miał wiele czasu na to, by przyswoić otrzymane informacje. W ręce złowrogiej organizacji wpadła bowiem Teczka X, w której znajdują się m.in. kody nuklearne do broni jądrowej na całym świecie. Mason Kane rusza do akcji. Wśród wielu złych informacji, jakie otrzymuje, jest jedna dobra. Nadii Sinh również udało się przeżyć. Mieszka w hiszpańskiej Walencji, ale oczywiście niewiele pamięta.
Cena czyni cuda?
300 milionów dolarów wymieniane jednym tchem wraz z tytułem "Cytadela" to obecnie największe przekleństwo tej serialowej produkcji stworzonej przez braci Anthony’ego i Joe Russo ("Avengers: Koniec gry"). Nie tylko dlatego, że trudno będzie je odzyskać, ale może przede wszystkim dlatego, że budząc wyobraźnię odbiorców, budzi też pewne konkretne oczekiwania. Tymczasem sprawa nie jest tak prosta.
Kiedy Amazon podejmował decyzję o stworzeniu "Cytadeli", trwała pandemia COVID-19 i wydawało się, że serwisy streamingowe wkrótce będą rządzić światem. Ponad miliard dolarów wydanych na serialowego "Władcę pierścieni" czy blisko pół miliarda dolarów wydane na dwie części serii "Na noże" nie wydawały się przesadnym zbytkiem. 300 milionów dolarów później "Cytadela" trafia do fanów po burzliwej zmianie showrunnera, kosztujących miliony dolarów dokrętkach, z planami na kilka sezonów do przodu i kilka dodatkowych, tzw. lokalnych spin-offów, rozszerzających świat serialu.
Trzeba o tym pamiętać, zanim naciśnie się przycisk play, oczekując "serialu za 300 milionów dolarów". To nie serial, to całe uniwersum za 300 milionów dolarów. Stworzone przez braci Russo, którzy ani nie wyreżyserowali, ani nie napisali pierwszych dwóch odcinków, jakie od piątku 28 kwietnia można oglądać na Amazon Prime Video.
Ambitny plan
Pomysł na "Cytadelę" to prawdopodobnie najlepsze, co ma do zaoferowania ta produkcja. Rozgrywający się w międzynarodowych lokacjach serial szpiegowski z bohaterami z różnych stron świata, którzy też otrzymają swoje własne seriale, a całość ułoży się w szpiegowskie uniwersum, którego zazdrościć Amazonowi będą wszyscy. Taki jest przynajmniej bardzo ambitny plan.
Rozpieszczany przez serwisy streamingowe widz już po dwóch odcinkach może kręcić nosem, że spodziewał się jednak czegoś więcej. I trudno będzie go przekonać, że warto poczekać na dalszy ciąg i rozbudowę uniwersum.
A miało być tak pięknie
Szczęście w tym 300-milionowym nieszczęściu jest takie, że "wyłączając rozum", pierwsze dwa odcinki "Cytadeli" ogląda się dobrze. To produkcja dla dorosłego widza, w której ofiary krwawią, a kamera nie odwraca się w newralgicznych momentach. Występujący w rolach głównych Richard Madden i Priyanka Chopra Jonas tworzą udany duet, a pomagają im w tym dobrze napisane dialogi.
Cytadela - oficjalny zwiastun | Prime Video
Dwa pierwsze odcinki trwają w sumie trochę ponad godzinę, co jednak wiele mówi o kłopotach, z jakimi zmagała się ta produkcja. Pierwotnie miało być osiem godzinnych odcinków, po dokrętkach i zmianach koncepcji zostało sześć trwających po 30-40 minut. To musiało wpłynąć na całokształt produkcji.
Bo dlaczego serial dla dorosłego i poważnego widza jest tak wtórny (wszystko już gdzieś było) i naiwny? O ile wyświechtany motyw utraty pamięci i wynikające z niego reperkusje ograne zostały dobrze, to towarzysząca im intryga jest szczątkowa i trudno doszukać się w niej spójności i choćby odrobiny powagi. Po wielkich nazwiskach zaangażowanych w tak drogi i rozbuchany projekt spodziewaliśmy się dużo więcej.
Łukasz Kaliński, Quentin.pl
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" z jednej strony znęcamy się nad "Bring Back Alice" i "Randką, bez odbioru", a z drugiej - postulujemy o przywrócenie w Polsce zawodu swatki (w "Małżeństwie po indyjsku" działa to całkiem sprawnie). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.