Trwa ładowanie...
recenzja
Grzegorz Kłos
16-10-2015 16:12

''Demon'': Płytki grób [RECENZJA]

Po obejrzeniu najnowszego filmu Marcina Wrony momentalnie wybaczycie mu ostatnie pięć lat milczenia, jakie minęły od premiery „Chrztu”. Warto było czekać, bo "Demon" tragicznie zmarłego reżysera to jeden z najciekawszych polskich filmów tego roku i kto wie czy nie najdojrzalszy w jego karierze.

''Demon'': Płytki grób [RECENZJA]
d47vxrk
d47vxrk

Peter porzuca Wielką Brytanię, aby poślubić Żanetę – córkę lokalnego biznesmena – i osiedlić się na polskiej prowincji. Przygotowania do uroczystości zakłóca makabryczne odkrycie – mężczyzna przypadkowo wykopuje ludzkie szczątki w miejscu, gdzie za kilka godzin ma odbyć się wesele. Podczas uroczystości bohater zaczyna doświadczać trudnych do wytłumaczenia zjawisk, powoli tracąc kontrolę nad ciałem i zmysłami. Czy to niezdiagnozowana epilepsja? Schizofrenia? A może, jak wierzy lokalny nauczyciel, dybuk, upiór rodem z żydowskiego folkloru?

„Demon” to pierwsza od wielu lat, w dodatku udana, rodzima próba nakręcenia kina spod znaku grozy. Wrona kapitalnie odnalazł się w stylistyce, rozumie rządzące nią prawidła, od samego początku umiejętnie stopniując napięcie i z rozwagą wykorzystując motywy przynależne konwencji. Jednak wbrew pozorom rewelacyjny warsztatowo „Demon” to nie do końca kino czyste gatunkowo. Posługując się formułą paranormalnego thrillera reżyser dotyka tematyki zbiorowej pamięci, wyciąga na powierzchnię narodowe fobie i grzechy, przy okazji opowiadając o polsko-żydowskiej historii. Robi to przy tym aluzyjnie, posługując się w wielu miejscach niedomówieniem, tym samym pozostawiając spore pole do interpretacji i dociekań.

W „Demonie” splatają się posępna i tajemnicza atmosfera rodem z kart wielkiej literatury romantycznej oraz estetyka dramatów Wojciecha Smarzowskiego, wyczuwalna zarówno na poziomie kreacji świata jak i postaci. Polska Wrony spowita jest mgłą i odorem alkoholowego oddechu gości weselnych, którzy z każdym kolejnym łykiem wódki odsłaniają coraz bardziej swoje prawdziwe twarze. Na ekranie przewija się cały korowód mniej lub bardziej odstręczających, karykaturalnych, budzących litość lub wstręt postaci. Warto wspomnieć o aktorach, bo to niezaprzeczalna siła filmu. Wronie udało się zebrać na planie rewelacyjną obsadę z dawno niewidziany Włodzimierzem Pressem, pierwszorzędnym Andrzejem Grabowskim i Adamem Woronowiczem na czele, który jako lekarz-alkoholik kradnie sceny pierwszoplanowym postaciom.

d47vxrk

Ocena: 8/10

Grzegorz Kłos

d47vxrk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d47vxrk

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj