Długa droga z piekła

Sequelowi "Zejścia" brakuje reżyserskiej precyzji oryginału. To właśnie kunszt rozkochanego w kinie gatunków Neila Marshalla pieczętował sukces tego mrożącego krew w żyłach niezależnego horroru. W drugiej części niby wszystko jest na swoim miejscu, od obsady po mordercze stwory, ale podczas seansu trudno już o ten sam dreszczyk niepokoju. Wytłumaczenie jest dość banalne. Dla Jona Harrisa, sprawnego skądinąd montażysty (m.in. "Przekręt", pierwsze "Zejście", "Kick-Ass") jest to przecież reżyserski debiut. A zapanować nad całym filmem nie jest tak łatwo jak nad samą tylko taśmą. Harris popełnia więc kilka błędów, które w rezultacie ograniczają należyty odbiór jego filmu. Nie emocjonuje on tak bardzo jak mógłby.

04.08.2010 12:30

A potencjał jest całkiem spory. Nad fabułą czuwał m.in. James Watkins, autor świetnego "Eden Lake". Wydaje się, że to właśnie jego pomysły ciągną film w górę, że to właśnie on stoi za psychologicznym uwarunkowaniem postaci Sarah, która... No właśnie, już na wstępie pojawia się zgrzyt. Film ignoruje bowiem właściwe europejskie zakończenie pierwszego "Zejścia", według którego bohaterka pozostaje uwięziona w kompleksie jaskiń. By mieć pretekst kontynuowania dotychczasowej fabuły, podchwycone zostaje rozwiązanie przeznaczone na rynek amerykański - w tej wersji Sarah się uratowała. Teraz jednak znów musi wrócić pod powierzchnię, a pod wpływem krótkotrwałej amnezji nieświadoma jest tego co ją czeka.

Ponowne zejście do kompleksu mrocznych jaskiń to konfrontacja z własnymi lękami na dwóch poziomach. Z jednej, oczywistej strony - Sarah staje oko w oko z morderczymi bestiami, przed którymi wcześniej udało się jej uciec. Z drugiej, mierzy się z własną naturą. Ucieczkę na powierzchnię okupiła zemstą na przyjaciółce, która sypiała z jej mężem. Zostawiła ją tam, ranną, na pastwę zdziczałych stworów. Czy Juno wciąż gdzieś tam jest? Powracająca z wolna pamięć rozkręca akcję. Im bardziej świadoma staje się Sarah, tym więcej się dzieje, atmosfera się zagęszcza. W paru scenach włos się jeży, w kilku innych dopaść nas może obojętność. Drugie "Zejście" to film sprawny warsztatowo, ale rozchwiany niepewnymi jeszcze krokami debiutanta. Najlepszym (a raczej najgorszym) tego dowodem niemądre, zostawiające furtkę dla trzeciej części zakończenie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)