Do tej pory mam koszmary. "Kolory zła: Czerwień" to pełen przemocy kicz

Zaczyna się od sceny w popularnym trójmiejskim klubie i już w drugiej minucie oglądamy scenę seksu. Dwie minuty później widzimy okropnie pokaleczone ciało. Przemocy w "Kolorach zła" Netfliksa jest mnóstwo. Zero tu jednak smaku.

"Kolory zła: Czerwień" dostępny jest na Netfliksie od 29 maja
"Kolory zła: Czerwień" dostępny jest na Netfliksie od 29 maja
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Magdalena Drozdek

Czy napakowanie filmu brutalnymi scenami, którymi obraz dosłownie ocieka, jest przepisem na sukces? Czasem się to sprawdza, o czym na pewno pamiętają fani nieodżałowanego serialu "Hannibal". Czasem jednak brak wyczucia potrafi zgubić nawet najodważniejszy w założeniu thriller. "Kolory zła: Czerwień" to naprawdę mocna historia, w której jednak dzieje się tak dużo i tak dużo jest okrucieństwa, że nie da się tego filmu traktować poważnie. A zapowiadało się dość dobrze.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Kolory zła: Czerwień" na Netfliksie

Ale zacznijmy od wspomnianego początku. Monika Bogucka (Zofia Jastrzębska, którą okrzyknięto najlepszą aktorką podczas gali TOP Seriale 2024) przychodzi ze znajomym do klubu, zagaduje pracowników baru, zaczyna podrywać szefa, po czym po chwili lądują razem na zapleczu w, nazwijmy to, miłosnym uścisku. Jeśli odpalicie przez przypadek sam początek filmu przy dzieciach, to mogą przeżyć szok, także ostrzegamy. Chwilę później przenosimy się z gdańskiego klubu na plażę w Orłowie. Tam spacerowicze znajdują nagie ciało dziewczyny, leżące twarzą do piasku. Na miejscu pojawia się młody, nowy w rejonie prokurator - Leopold Bilski (Jakub Gierszał). Już na starcie musi zmierzyć się z kompletnie niezainteresowanymi swoimi obowiązkami policjantami.

Lekarz medycyny sądowej, Tadeusz Dubiela (w tej roli Andrzej Konopka), odwraca ciało. Ktoś wyciął Monice usta, a wcześniej brutalnie zgwałcił. Szybko dowiadujemy się, że matka zmarłej dziewczyny jest kochanką koronera. Że Monika przyjaźniła się z synem koronera i że była partnerką szefa baru (Wojciech Zieliński) we wspomnianym klubie, który należy do groźnego gangstera Kazara (Przemysław Bluszcz), z którym jej ojciec ma pewną relację. Tak, w tej fabule dzieje się wszystko. Wszystko to niestety prezentuje się razem komicznie.

"Kolory zła: Czerwień"
"Kolory zła: Czerwień"© Materiały prasowe

"Kolory zła: Czerwień" wyglądają w obrazku porządnie, tak amerykańsko. Świetne są zdjęcia Tomasza Augustynka i świetna jest Zofia Jastrzębska, która ma tu naprawdę trudną rolę. Dziewczyna na ekranie przeżywa kalejdoskop potworności. Jest świadkiem morderstwa, jest ofiarą przemocy seksualnej, jest sprzedawana, jest podduszana, nosi w sobie traumę z przeszłości. Wszystkie wyrządzone jej krzywdy wydają się jednak aż przesadne w tej fabule. Przemoc w filmie Adriana Panka jest tak bardzo podkreślona, tak pełno jej, a osoby, które się jej dopuszczają, wyglądają jak postaci ze słabego komiksu, że nie da się tego spokojnie oglądać. Aż podarujemy sobie analizę głównego czarnego charakteru tego filmu, czyli gangstera Kazara.

Serwowany jest nam schemat za schematem, jakby istniał jakiś podstawowy podręcznik kręcenia thrillerów. A absurdów fabularnych jest tu mnóstwo. Młody, ambitny prokurator najpierw stawia podejrzanemu zarzuty popełnienia morderstwa, po czym zostawia go samego w pokoju, by przynieść mu wodę... Pan, jak można się domyśleć, wykorzystuje sytuację, by "uniknąć" więzienia.

Jedną z najgorszych scen, która będzie drzazgą w oku każdego, który zna Gdańsk, będzie ta, w której mama zamordowanej (Maja Ostaszewska) pojawia się w popularnym gdańskim klubie, w którym pracowała jej córka. Dosypano jej do drinka pigułkę gwałtu. Po upiciu łyczka i po ostrzeżeniu przez jedną z kobiet z klubu, zaczyna uciekać przed ochroniarzami-gangsterami. Kieruje się do łazienki - trafia do męskiej - zamyka się na zasuwkę, rozwala zabite plandeką okno, ucieka i biegnie w stronę swojego auta, po czym w pijackim rajdzie przez stoczniowe tereny rozbija się akurat pod komendą policji. Szkoda widzieć tak dobrą aktorkę w takiej scenie, która niestety wygląda jak powtórka z Hanki Mostowiak rozbijającej się o kartony.

Przerysowane postaci, które w dziwnych momentach zmieniają motywacje, przerysowana kwestia zbrodni, zero dramaturgii, urywane wątki i do tego niepasująca muzyka, która jeszcze bardziej psuje odbiór filmu - tak wyglądają "Kolory zła: Czerwień", które są adaptacją książki Małgorzaty Oliwii Sobczak, trójmiejskiej pisarki kryminałów. Fani tej powieści mogą być niezadowoleni z tego, jak ta historia wygląda w obrazku.

"Czerwień" jest częścią cyklu, więc można spodziewać się kolejnych ekranizacji. Aż przypomina się równie brutalny i komicznie przerysowany "Forst" Netfliksa (także książkowa adaptacja) - może z kolejnymi częściami będzie lepiej.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (191)