Duńczycy szkalują Polaków. Można to zobaczyć na Netfliksie
Najpopularniejszy samochód na polskich drogach – trabant. Najpopularniejszy instrument – akordeon. Parówki robione z kota, a bazar wizytówką naszego kraju. Tak przedstawili Polskę duńscy filmowcy w sensacyjnej komedii "Czarna Madonna".
Film opowiada historię Kurta, zawodowego złodzieja z wieloletnim stażem, który planuje przejść na emeryturę. A ponieważ zdołał zgromadzić niewiele pieniędzy, chce wykonać ostatki skok. Na zlecenie rosyjskiego kolekcjonera dział sztuki wykrada z muzealnego transportu bezcenną "polsko-rosyjską" ikonę – "Czarną Madonnę". Oczywiście sytuacja musi się skomplikować. Kurt zostaje porwany przez rosyjską mafię. Chwilę później akcja przenosi się do naszego kraju.
Bohaterowie "Czarnej Madonny" promem dostają się do Świnoujścia, które wygląda jak Kazachstan w filmach o Boracie. Na bazarze wyniszczone życiem starsze kobiety handlują starociami, podejrzane typy chcą sprzedaż kradzione rzeczy, na eksponowanym miejscu stoi najpopularniejszy w Polsce samochód, czyli trabant, zaś w tle leci muzyka z akordeonu, jaką grał Tomek Czereśniak w serialu "Czterech pancernych i pies".
Akcja przenosi się na polską stację benzynową. Wygląda na to, że na potrzeby tej sceny zostało wynajęte podwórko u jednego z biedniejszych rolników w okolicy. Postanowiono tam dwa stare dystrybutory i scenografia gotowa. Jak na polskie warunki punkt sprzedaży paliw musiał mieć podwyższony standard, gdyż bohaterowie filmu zakupują w nim dwa hot dogi. Niestety, parówki włożone do bułki, zdaniem duńskiego policjanta, nie zostały raczej zrobione ze zwierzęcia hodowlanego. Pada podejrzenie, że wykorzystano kota.
Chwilę później bohaterowie tracą samochód. Na podwózkę nie mogą liczyć, bo okazuje się, że polskie drogi są puste. Nikt nimi nie jeździ. W końcu na piechotę Duńczycy docierają do kolejnej stacji paliw. Te same dwa dystrybutory, ale zamiast podwórka rolnika, blaszana rudera, które pełni funkcję stacji benzynowej, poczty, sklepu z alkoholem i przystanku autobusowego. Widać też zniszczone logo Żabki. Tam bohaterowie spotykają pijanego mężczyznę, który nalewa benzynę do karnistrów. Samochodu on nie ma, ale posiada mały samolot. W czasie lotu pilot przedawkuje kokainę i podróż zakończy się awaryjnym lądowaniem.
W nocy, w mieście, którego nazwa składa się z "25 liter z czego 24 to spółgłoski", Duńczycy spotykają podejrzaną grupę mężczyzn i dziwią się, że mieszkańcy Unii nie znają angielskiego. W tym momencie filmowcy nie są obiektywni. Do tej pory każda osoba, którą spotkali bohaterowie filmu bardzo dobrze radziła sobie z językiem angielskim.
Więcej z fabuły filmu nie zdradzę. Kto chce się dowiedzieć, czy uda się bohaterem odzyskać bezcenną ikona i czy bezpiecznie opuszczą nasz prymitywny i biedny kraj, musi sam zmierzyć się z duńską produkcją. Do obejrzenia na Netfliksie.
W komedii sensacyjnej zagrali też polscy aktorzy: Mirosław Zbrojewicz, Andrzej Szopa oraz Krzysztof Kiersznowski. Andrzej Szopa zagrał Rosjanina, szefa mafii. Większość czasu na planie filmowym nasz rodak spędził na luksusowym jachcie. Rola całkiem spora, miał dużo kwestii do wypowiedzenia w języku rosyjskim. Widać, że producenci filmu nie zatrudnili konsultanta językowego. Mirosław Zbrojewicz zagrał oczywiście polskiego gangstera. Krzysztof Kiersznowski wcielił się w postać uzależnionego od alkoholu i narkotyków pilota.
"Czarna Madonna" powstała w 2007 roku. Gdyby ktoś wziął duńską produkcję na poważnie, mógłby pomyśleć, że od tamtego czasu wiele się w Polsce zmieniło. Ciekawe czy zmienił się też sposób postrzegania naszego kraju przez duńskich filmowców?