Rakowski zobaczył ją na ulicy
Poznali się w Berlinie. Choć byli z zupełnie innych światów, znajomość przerodziła się w romans zakończony małżeństwem (oboje na zdjęciu). Rakowski był pierwszym mężczyzną, który zobaczył w niej przede wszystkim kobietę, a nie skrzypaczkę.
Jak pisze w swojej książce „Kobiety władzy PRL” Sławomir Koper, małżeństwo z Wiłkomirską oznaczało dla młodego aparatczyka awans towarzyski. Żona wprowadziła go w niedostępne do tamtej pory kręgi intelektualne. Rakowski zaczął przechodzić metamorfozę, która nie uszła uwadze autora „Dziennika 1954”.
Ich kariery nabrały tempa – Wiłkomirska odnosiła sukcesy na zagranicznych festiwalach, Rakowski rozwijał się jako dziennikarz i naczelny tygodnika Polityka, piastując ten urząd przez 25 lat. Coraz lepiej szło mu również jako politykowi - szybko pokonywał kolejne szczeble partyjnej drabiny.
Niestety, wielomiesięczne pobyty Wiłkomirskiej poza domem – dawała 100 koncertów rocznie - nie służyły małżeństwu, czego wyrazem są kolejne wpisy w dziennikach rozgoryczonego Rakowskiego, niestroniącego od damskiego towarzystwa.