Elżbieta Zającówna: choroba wiele ją nauczyła
Elżbieta Zającówna kończy 59 lat. Serialowa Hanka Trzebuchowska, której losy z zapartym tchem śledzili widzowie "Matek, żon i kochanek", była w latach 90. jedną z najbardziej rozpoznawalnych osobistości telewizyjnych. Pojawiała się w popularnych tasiemcach, prowadziła teleturnieje i występowała m.in. podczas "Gali piosenki biesiadnej". Jednak mało kto pamięta, że początki jej kariery sięgają czasów, kiedy jako dwudziestoparolatka grała w przedstawieniach i filmach, które do dziś cieszą się ogromną popularnością.
Dlaczego aktorka porzuciła aktorstwo, mimo że publiczność z przyjemnością zobaczyłaby ją w kolejnym filmie? Okazuje się, że powody tej decyzji są bardzo osobiste.
Narodziny gwiazdy
Artystka urodziła się 14 lipca 1958 w Krakowie. W 1981 roku ukończyła tamtejsze PWST. W tym samym roku zadebiutowała na dużym ekranie rolą w pierwszej części słynnej komedii "Vabank" w reżyserii Juliusza Machulskiego.
- Jako bardzo młoda, niedoświadczona osoba byłam zachwycona tym, że mogę pracować z tak fantastycznymi artystami - zwierzyła się na łamach "Świat i ludzie".
Mimo że rola nie była może zbyt rozbudowana, to publiczność zapamiętała zgrabną 23-latkę. Trzy lata później Zającówna znów wcieliła się w postać Natalii, ponownie partnerując Janowi Machulskiemu, Witoldowi Pyrkoszowi i Jackowi Chmielnikowi.
Na początku go znienawidziła
Swojego męża, satyryka Krzysztofa Jaroszyńskiego, poznała w teatrze Syrena. Jaroszyński miał na zlecenie reżysera napisać sztukę, w której kategorycznie nie chciał obsadzić jej w głównej roli, ponieważ jego zdaniem była… za młoda. Mimo to od razu wpadła mu w oko.
Nie był to zbyt fortunny początek znajomości. Zranione kobiety są bardzo zawzięte i pamiętliwe. Nic więc dziwnego, że aby zdobyć jej serce i przekonać do siebie, musiał się bardzo postarać. Dzisiaj są szczęśliwym małżeństwem, a ich związek, jak mówi aktorka, jest bardziej pogodny niż zgodny.
"Seksmisja" i inne przeboje
Dwa lata po premierze "Vabanku" aktorka pojawiała się w „Nadzorze” Wiesława Saniewskiego oraz kolejnej kultowej komedii autorstwa Machulskiego.
Była to rola w niezapomnianej "Seksmisji", gdzie Zającówna wcieliła się w strażniczkę więzienia, w którym przetrzymywani byli Maksio i Albert. Jej postać nazwano... Zajaconna.
W latach 80., Elżbieta Zającówna pojawiła się również w obsadzie "C.K. Dezerterów" oraz w kontrowersyjnym filmie science fiction "O-bi, o-ba: Koniec cywilizacji" w reżyserii Piotra Szulkina. W filmie wystąpiła jeszcze tylko dwa razy. W 1991 roku na dużym ekranie ponownie u Machulskiego w sensacyjnym "V.I.P" oraz dziewięć lat później w telewizyjnym filmie dla dzieci "Koniec świata u Nowaków".
Zniknięcie z ekranu było tylko kwestią czasu
Aktorka dużą karierą zrobiła też w telewizji, występując w popularnych serialach. Widzowie zapamiętali ją szczególnie dzięki roli w bardzo lubianych "Matkach, żonach i kochankach" z 1995 roku oraz trzy lata późniejszym sequelu serialu.
Później przyszły role w "Graczykach", "Marzenia do spełnienia" czy "Zakręconych". Po raz ostatni na małym ekranie pojawiła się w serialu "Doręczyciel", gdzie wystąpiła u boku Artura Barcisia i Radosława Pazury.
Choć czasem można zobaczyć ją w epizodycznych rolach, to Elżbieta Zającówna już dawno dała sobie spokój z aktorstwem. W rozmowie ze Świat i ludzie aktorka przyznała, że kiedy na świat przyszła córka Gabrysia, zwolniła tempo, a praca automatycznie zeszła na drugi plan.
Szybko stało się jasne, że dziecko i dbanie o ognisko rodzinne są dla niej najważniejsze. Zniknięcie z ekranu było tylko kwestią czasu.
Choroba nauczyła ją dostrzegania potrzeb innych
Dziś aktorka skupia się przede wszystkim na biznesie i działalności charytatywnej, choć grywa równeż w teatrach. Zającówna jest prezesem firmy producenckiej "Gabi", ponadto od wielu lat współpracuje z Fundacją Polsat. Pierwszego czerwca 2010 roku przyjęła stanowisko wiceprezesa zarządu. Jak sama mówi, choroba nauczyła ją dostrzegania potrzeb innych, a zwłaszcza dzieci. Aktorka od urodzenia cierpi na zaburzenie krzepliwości krwi.
Czy jeszcze kiedyś zobaczymy ją na ekranie? Niewykluczone. W rozmowie ze "Świat i ludzie" aktorka przyznała, że po latach skupiania się na innych nadszedł czas, aby pomyślała o sobie. Może to dobry moment, by powrócić jakąś rolą? Niestety póki jakichkolwiek konkretów na ten temat brak.