Trwa ładowanie...
d4nbup0
09-09-2008 16:24

Facet w żeńskim przebraniu niezbyt zabawny

d4nbup0
d4nbup0

Żeńskiej szkole St. Trinian grozi zamknięcie. Chcą tego minister oświaty i bank, w którym szkoła jest zadłużona. Jednak uczennice postanawiają ją ratować . W tym celu zamierzają ukraść bezcenny obraz z londyńskiego muzeum.

Dziewczyny z St. Trinian“ to komedia sensacyjno-obyczajowa. Przynajmniej takie było założenie, bo film nawiązuje do popularnego angielskiego cyklu komediowego z przełomu lat 50. i 60. Ten z kolei został zainspirowany przez serię satyrycznych historii obrazkowych autorstwa Ronalda Searle’a. Satyrycznych, bo szkole St. Trinian daleko do ideału. Jej uczennice palą, piją, pędzą bimber, uprawiają hazard, posługują się bronią, a wszystko to odbywa się za cichym przyzwoleniem pani dyrektor.

Sensacyjna intryga w nowej wersji została zbudowana całkiem zręcznie. Nie brakuje w niej napięcia. Jednak zanim staje się ona tematem przewodnim, widza czeka seria tzw. scenek rodzajowych z życia szkoły i uczennic. Powinno być zabawnie, ale jest tak sobie. Humor – głównie sytuacyjny – jest nie najwyższych lotów, a pomysły na poszczególnie scenki mocno odgrzewane.

Reżyserski duet Oliver Parker (nakręcił kiedyś dobrą ekranizację „Ottela“) i Barnaby Thompson inspirował się niestety współczesnymi amerykanskimi komediami „z życia nastolatków“, a nie angielską komedią. Jest więc rubasznie i dosadnie. Nie ma za to mowy o humorze abstrakcyjnym czy czarnym dowcipie. Króluje amerykańska dosłowność.

Rupert Everett jako pani dyrektor jest nawet zabawny. Lecz taka rola – facet w kobiecym przebraniu – to w gruncie rzeczy samograj. Colin Firth parodiuje samego siebie, a w scenariuszu znalazło się kilka aluzji do jego wcześniejszych ról. Ale to stanowczo za mało, żeby nazwać „Dziewczyny z St. Trinian“ udaną komedią.

d4nbup0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4nbup0