Grażyna Barszczewska skończyła 76 lat. Mężczyźni tracili dla niej głowę
Grażyna Barszczewska w jednym z wywiadów opowiadała, że "świadomość bycia ładną" dotarła do niej dość późno. I dziwiła się, że ktoś może na nią zwracać uwagę. Tymczasem mężczyźni tracili głowę dla aktorki, która celowo nie komentowała doniesień o rzekomych romansach.
Grażyna Barszczewska, która 1 maja obchodzi urodziny, przed laty była kojarzona z popularnymi serialami typu "Plebania", "Londyńczycy" czy "Na dobre i na złe". Z tym ostatnim rozstała się już 10 lat temu i później zagrała tylko w kilku produkcjach filmowych i telewizyjnych. Cały czas występuje jednak na deskach Teatru Polskiego, z którym jest związana od 40 lat.
Barszczewska ma na swoim koncie ponad 200 ról teatralnych, choć wielu kojarzy ją także z burzliwych romansów. Jako młoda aktorka związała się z kolegą po fachu Jerzym Schmidtem. W 1978 r. urodził się ich syn Jarosław, który wyrósł na operatora i reżysera (oprócz filmów dokumentalnych kręci m.in. "Barwy szczęścia").
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premiery kinowe 2023. Na te filmy czekamy!
– Grałam bardzo dużo, ale starałam się spędzać z synem każdą wolną chwilę, zabierałam go do teatru, w którym czuł się jak w domu. Jarek zawsze wiedział, że jest na pierwszym miejscu - opowiadała w wywiadzie. Niestety związek z ojcem chłopca się rozpadł. Schmidt ponoć odszedł od Barszczewskiej sfrustrowany, że jego partnerka spełnia się zawodowo, a on musi się prosić o role.
Barszczewska nie narzekała na brak zainteresowania ze strony mężczyzn. Jednym z nich miał być Roman Wilhelmi, którego poznała w teatrze. Barszczewska i Wilhelmi zbliżyli się do siebie nieco później, na planie serialu "Kariera Nikodema Dyzmy" (1980). Grali tam parę kochanków, ale mówiło się, że uczucie swoich bohaterów przenieśli poza plan.
- Roman był wielkim romansowiczem i całe życie miał z kobietami rozmaite kłopoty – mówił o koledze Kazimierz Kutz. Barszczewska nigdy nie zdementowała plotek o rzekomym romansie z Wilhelmim i ze spokojem przysłuchiwała się kolejnym rewelacjom na swój temat. - Gdybym chciała sprostać tym wszystkim insynuacjom, to bym zagrała przynajmniej pięćdziesiąt procent ról mniej, niż zagrałam - mówiła "Plejadzie" w 2017 r.
Barszczewska w kontekście romansu była też łączona z Januszem Warmińskim. Reżyserem i dyrektorem Teatru Ateneum, w którym występowała od 1972 do 1983 r. Podobno jej transfer z Ateneum do Polskiego był podyktowany konfliktem, w jaki wdała się z Aleksandrą Śląską - żoną Warmińskiego.
– Nie znosiła młodszej konkurentki, która sięgała nie tylko po role, ale jeszcze po jej męża – mówił jeden z pracowników teatru na łamach "Rewii". Barszczewska miała wylecieć z Ateneum po naciskach żony dyrektora, która zmarła na raka krtani w 1989 r.
Grażyna Barszczewska odnalazła szczęście w miłości dopiero u boku Alfreda Andrysa. Inżynier i biznesmen nie był związany z show-biznesem, co miało niebagatelny wpływ na relację ze znaną aktorką. Andrys miał się też świetnie odnaleźć w roli ojczyma po tragicznej śmierci Jerzego Schmidta, który zginął w wypadku, gdy Jarosław miał 9 lat.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" z jednej strony znęcamy się nad "Bring Back Alice" i "Randką, bez odbioru", a z drugiej - postulujemy o przywrócenie w Polsce zawodu swatki (w "Małżeństwie po indyjsku" działa to całkiem sprawnie). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.