Trwa ładowanie...
d2rqlma
28-10-2007 03:17

Halloween

d2rqlma
d2rqlma

Jeśli któryś ze współczesnych twórców filmów grozy mógł udźwignąć ciężar kultu "Halloween" Johna Carpentera, to tylko Rob Zombie. I udźwignął... poniekąd.

Początkowo wydaje się, że pan Zombie kompletnie polegnie. Na ekranie obserwujemy młodego Michaela Mayersa w gronie rodzinnym. Jak się można domyślić, familia jest - korzystając z popularnego terminu - dysfunkcyjna. Wręcz podręcznikowo. Twórca chciał w ten sposób przybliżyć motywy, które pchnęły chłopca do zbrodni. Trochę niepotrzebnie, udało się bowiem zaledwie sypnąć garścią schematów i stereotypów. W końcu jednak, Zombie miał ambicję nie tyle stworzyć remake, co własną interpretację dzieła i rozpatrując w tych kategoriach, odwalił kawał niezłej roboty. Do połowy film się niestety dłuży i przed zaśnięciem powstrzymuje jedynie promienny uśmiech (i nie tylko) matki Michaela (Sheri Moon, prywatnie żona reżysera). Krótko mówiąc, za dużo psychologii, za mało psychozy. Proporcje wracają jednak do normy, kiedy na ekranie pojawia się dorosły Mayers.

Od tego momentu film nabiera tempa i co chwilę przyprawia o lekki dreszczyk. Lekki, ponieważ taka jest rola slasherów, którym w końcu swym "Halloween" kłania się Zombie. Chodzi o to, by od czasu do czasu widz podskoczył na fotelu, a nie trzymał się go kurczowo przez cały seans, czy co gorsze wykrzywiał twarz z obrzydzenia W każdym razie, dostajemy wszystko, czego spragniona wrażeń dusza żąda. Krew ociekającą po ciałach nagich kobiet (całkiem tych ciał sporo), rozwrzeszczane blondynki, no i znakomitą muzykę. Szczęśliwie psychologizujący na początku reżyser, później daje się ponieść instynktowi i pozwala dziać się temu, co nieuniknione.

Fani kinowej twórczość Roba Zombie mogą być nieco zawiedzeni. Utalentowany skądinąd twórca zerwał z makabreskową konwencją, którą sobie dotychczas upodobał. To najbardziej komercyjny obraz w dorobku Amerykanina, niewiele ma niemniej wspólnego z hollywoodzkimi produkcjami.

d2rqlma

Nosem kręcić pewnie będą również miłośnicy "Halloween" z 1978 roku, którzy na pamięć znają każdą klatkę horroru. Zombie nie zdołał dorównać oryginalnej wersji, jednak był pierwszym, który tak bardzo się do niej zbliżył.

Najlepiej w kinie bawić będą się osoby bez ortodoksyjnych obciążeń. Kto nie zna dokonań Roba i nigdy nie widział klasyka Carpentera, ale lubi dobre, krwawe dreszczowce na pewno wyjdzie z filmu zadowolony. Gorąco polecam.

d2rqlma
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2rqlma