''Aktorstwo jest wyniszczającym zawodem''
Twierdzi jednak, że nie ma do siebie żalu, że nie został wielkim aktorem – zresztą, jak przyznaje, nie miał wcale takich ambicji. Dodawał, że nie czuł się stworzony do grania, a występowanie na scenie wyjątkowo go stresowało.
- Miałem raczej bardzo duże poczucie obciachu, kiedy wychodziłem na scenę. Cenzurowałem się po każdym zdaniu, które mówiłem, w głowie – opowiadał w Vivie!. - Po scenie już w głowie miałem: o Jezu, jak zafałszowałem, ale spieprzyłem! Z takim ciągłym kontrolowaniem się i brakiem dystansu do siebie ciężko jest mieć jednocześnie „wiatr w żaglach”. - Aktorstwo jest wyniszczającym zawodem, który polega na tym, że trzeba się podobać. I ta konieczność bywa stresująca, a czasem frustrująca. Nawet dla tych, którym się udaje – dodawał w rozmowie z Milionem kobiet.