James Gunn odpowiada na zarzuty fanów. Poszło o Henry’ego Cavilla
Przez stajnie DC przechodzi prawdziwe tornado. Wszystkiemu "winna" zmiana szefostwa. James Gunn odpowiada niezadowolonym fanom.
W Warner Bros. pojawili się James Gunn i Peter Safran, którym marzy się niemal całkowity restart uniwersum. Filmowcy praktycznie na starcie ogłosili, że przeprowadzą prawdziwe porządki. Zapowiada się na istne trzęsienie ziemi. Przynajmniej Gunn ma zamiar wywrócić wszystko do góry nogami, a część kultowych historii DC Comics opowiedzieć na nowo. Tak będzie z "Supermanem", choć jeszcze niedawno nic nie wskazywało na to, że los "Człowieka ze stali" jest przesądzony.
A trzeba przyznać, że Henry Cavill nie ma ostatnio szczęścia. Najpierw złamał serce fanom oznajmiając, że nie będzie już Geraltem z Rivii. Akurat wtedy, kiedy zdążył przekonać część tych sceptycznych fanów sagi, że jest odpowiednim wyborem na wiedźmina. Jak się okazało, dwa miecze postanowił zmienić na pelerynę, bo był przekonany, że wróci do roli Clarka Kenta. Tak twierdził nawet James Gunn, rozpoczynając swoje rządy w Warner Bros.
Tymczasem aktor nie cieszył się powrotem zbyt długo. "Po tym, jak studio kazało mi ogłosić mój powrót w październiku, przed podpisaniem kontraktu, ta wiadomość nie jest najłatwiejsza, ale takie jest życie" - pisał na początku grudnia na Instagramie. W sieci zawrzało. Na Jamesa Gunna spadł grad pełnych, delikatnie mówiąc, niezadowolenia komentarzy. Powróciła plotka, że zmiany wynikają z faktu, że prywatnie Gunn nie lubi Cavilla. Ten zdementował je wcześniej, początkowo potwierdzając powrót gwiazdora do uniwersum DC.
Ostatecznie jednak podjął ze współpracownikiem zupełnie inne decyzje. Postanowił też w końcu odpowiedzieć na zarzuty niezadowolonych fanów. "Wiedzieliśmy, obejmując szefostwo w DC, że znajdzie się pewna mniejszość, która będzie szczególnie hałaśliwa i niemiła. Wiedzieliśmy, że kiedy weźmiemy się za robotę, będziemy musieli przejść okres pewnych turbulencji. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli podjąć trudne, nieoczywiste decyzje, zwłaszcza w obliczu chaotycznej natury tego, co było przed nami" - napisał 19 grudnia na Twitterze.
Odniósł się także do personalnych przytyków pod adresem nowych szefów DC Studios. "Nikt nie lubi być nękany ani wyzywany – ale szczerze mówiąc, przechodziliśmy przez znacznie gorsze rzeczy. Obraźliwe krzyki nigdy, przenigdy nie wpłyną na nasze działania" - dodał.
Reżyser, który dał widzom m.in. "Strażników Galaktyki" podkreślił też, że wraz z Safranem nie mają zamiaru zbaczać z kursu, który już obrali. Zaznaczył, że podjęte decyzje są podyktowane "tym, co naszym zdaniem jest najlepsze dla historii i dla postaci z DC, funkcjonujących od prawie 85 lat".