Trupy pod chodnikami
Sam o sobie mówi, że musiał szybko dorosnąć i tak naprawdę nigdy nie miał prawdziwego dzieciństwa.
Kiedy miał zaledwie pięć lat wybuchło Powstanie Warszawskie. Mały Jan, podobnie jak inni mieszkańcy stolicy, był naocznym świadkiem przerażających wydarzeń.
- Pamiętam różne obrazy z okupowanej Warszawy – pamiętam, jak zrywają chodniki – nie żeby posadzić kartofle, tylko pochować zmarłych- mówił kilka lat temu na łamach „Zwierciadła”. Od tamtego czasu nic już nie było takie samo.
- Byłem dzieckiem, patrzyłem na zabawy kolegów, ale nie umiałem być tak beztroski jak oni. Ale potem mnie wciągnęli w swój świat – w siatkówkę, w jakieś gry. Bardzo mi pomogła YMCA. Ale te doświadczenia nie wyparowały - dodał w rozmowie z Remigiuszem Grzelą.