Jan Machulski: Syn o jego śmierci dowiedział się z telewizji
Pełen energii, tryskający dobrym humorem, wciąż trzymający doskonałą formę i wyluzowany – tak wspominali Jana Machulskiego znajomi, którym opowiadał o planach nakręcenia trzeciej części kultowej już komedii „Vabank”.
Pełen energii, tryskający dobrym humorem, wciąż trzymający doskonałą formę i wyluzowany – tak wspominali Jana Machulskiego znajomi, którym opowiadał o planach nakręcenia trzeciej części kultowej już komedii Vabank”.
Aktor od dawna marzył o tym, aby ponownie wcielić się w postać, która przyniosła mu nie tylko sławę, ale i zapewniła niesłabnącą sympatię publiczności. Niestety, nie zdążył.
Odszedł nagle i niespodziewanie, 20 listopada 2008 roku. Nikt się tego nie spodziewał. Nawet jego syn, Juliusz Machulski, który o śmierci ojca dowiedział się z telewizji.
Chłopak z Hollyłódź
Jan Machulski urodził się 3 lipca 1928 roku w Łodzi.
- Ojciec Antoni był sezonowym murarzem, a matka Janina pracowała jako szwaczka u jakiegoś Scheiblera czy Grohmana. Zwolniona ze względu na chorobę płuc. Opiekowała się więc mną, jej ukochanym synem, jedynakiem. Wszystko najlepsze miałem od niej – pisał o swoich rodzicach w autobiografii „Chłopak z Hollyłódź”.
Już jako młody chłopak fascynował się kinem, choć nawet nie marzył, że w przyszłości sam zostanie gwiazdą.
Uczył się aktorstwa na wojnie
Żartował, że grać nauczył się podczas wojny.
- Być może to wtedy nauczyłem się aktorstwa, bo jak mi Niemiec przystawił pistolet do głowy, to zacząłem nienormalnego udawać. Ojciec udawał, że ma padaczkę. Strach musiał sprawić, że byliśmy przekonujący – wspominał po latach w „Gali".
Machulski przyznał również, że od początku zniechęcano go do zawodu aktora.
- Mnie przestrzegła pani prof. Maria Kaniewska. Już w gimnazjum ją spytałem: "Jak to jest z tym aktorstwem?". Ona mi na to: "No, kochany... To jest tak: po maturze idziesz do szkoły teatralnej. Trwa to cztery lata. Po studiach idziesz do kawiarni. Czekasz na to, aż ktoś cię zaangażuje. I to może trwać dłużej niż cztery lata".
Machulskiego jednak to nie wystraszyło. Postanowił zaryzykować.
- Ale rzeczywiście z mojego rocznika uratował się tylko Michał Pawlicki i ja. Reszta utonęła – przyznawał.
Podryw na stołówce
Choć Machulski nigdy nie krył się ze swoją słabością do pięknych pań, serce oddał jednej kobiecie, Halinie (na zdjęciu).
Poznał ją w studenckiej stołówce, do której przyszła w gronie koleżanek. I jako jedyna nie zwróciła na niego uwagi.
Machulski był jednak nieugięty. Tak długo zabiegał o jej względy, że wreszcie pozwoliła się odprowadzić do domu i zgodziła się na następne spotkanie.
Spędzili razem 56 lat. Doskonale się uzupełniali, łączyła ich też miłość do sztuki. Razem stworzyli Teatr Ochoty.
Żona wybaczała mu zdrady
I choć wydawali się doskonale dobraną parą, Machulski przyznawał się, że nie zawsze potrafił dochować wierności swojej żonie.
Nie stronił od romansów, lubił flirtować i sprawdzać, jak działa na kobiety.Ale nigdy nawet nie przyszło mu do głowy, by porzucić Helenę.
10 marca 1955 roku na świat przyszedł ich syn Juliusz.
Ojciec gra u syna
Mówi się, że nikt nie potrafił obsadzić Machulskiego lepiej niż jego syn Juliusz – bo to właśnie u niego, w filmie „Vabank” stworzył jedną ze swoich najbardziej znanych kreacji.
Ale on sam twierdził, że nie jest do końca zadowolony z przebiegu swojej kariery, czuje się niewykorzystany i wciąż czeka na „rolę życia”
Ale lubił współpracować z synem – zagrał w końcu u niego w kilkunastu filmach i wierzył, że niebawem ponownie spotkają się na planie filmowym, przy realizacji trzeciej części kultowej komedii.
Nagła śmierć
– Był taki jak zawsze. Wulkan energii, luzak, wieczny Jaśko, jak go nazywaliśmy. Był człowiekiem, który nie wierzył, że ma tyle lat, ile miał. Po prostu jego duch się nigdy nie zestarzał – mówił magazynowi „Party” Cezary Pazura, wspominając ostatnie dni Machulskiego.
Aktor, wciąż pełen sił, ani myślał o emeryturze. Śmierć przyszła po niego niespodziewanie – zmarł 20 listopada 2008 roku na zawał serca w jednym z warszawskich szpitali. Miał 80 lat.
Juliusza Machulskiego nikt o tym nie poinformował. O śmierci rodzica usłyszał w dość nietypowy sposób.
- Dziwnie dowiedziałem się o jego śmierci, z paska TVN24 – mówił w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” i dodawał:
- Nie jestem oburzony, wiem, w jakich czasach żyję... (sm/gk)