''Patrząc na niego, poczułam, że to właśnie on''
Swojego przyszłego męża, Janusza Morgensterna, poznała na ASP. Była wówczas jedną ze studentek w pracowni profesora Eugeniusza Eibischa.
- Miał dużo studentek. Doceniał, jak która maluje i jak która wygląda. Wybierał najładniejsze – opowiadała w Wysokich Obcasach. - Dlatego reżyserzy zaglądali do naszej pracowni brać dziewczyny do filmów. Na I roku wywołano mnie na korytarz: „Reżyser przyszedł!”. Schodzę i widzę, że na dole siedzi przystojny brunet. Był to Janusz Morgenstern zwany Kubą.
- Patrząc na niego, poczułam, że to właśnie on. I od ponad 40 lat wciąż tak uważam. Potem okazało się, że Kuba widział mnie już wcześniej - stał wieczorem na przystanku, a ja przejechałam tramwajem. Wtedy to jemu wydawało się, że to właśnie ona. Nie wiedział jednak, dokąd pojechałam. Ale gdy kiedy indziej sam jechał autobusem przez Krakowskie Przedmieście, zobaczył, że wychodzę z Akademii. Ja, schodząc wtedy po schodach, widziałam go pierwszy raz.