Numer jeden w Polsce. Kinowy przebój podbił widzów Netfliksa
A mówiło się, że kinowe produkcje nie cieszą się zbyt dużą popularnością na Netfliksie. W tym tygodniu na czele światowej listy przebojów platformy znajduje się "Kingsman: Tajne służby", a tuż za nim "Kingsman: Złoty krąg". W Polsce większą widownię mają tylko, również bardzo dobrze znane z kin, "Minionki".
Przed dwoma laty "Minionki: Wejście Gru" obejrzało w polskich kinach blisko 3 mln widzów. Animacja stała się dziesiątym filmem po 1989 roku, który przekroczył w naszym kraju trzymilionowy pułap. Sukces był więc ogromny. Mimo, że tak wiele osób obejrzało film na dużym ekranie, można było zakładać, że powtórzy go na jednej z platform streamingowych. I tak też się stało. W Polsce "Minionki: Wejście Gru" przechwycił Netflix i od dwóch tygodni animacja nie upuszcza pozycji lidera streamingowego box office’u.
Nowością ostatnich dni są na Netfliksie dwie części "Kingsmana". Pierwsza z nich, "Kingsman: Tajne służby" – kinowy przebój z 2014 roku, znajduje się obecnie na pierwszym miejscu światowej listy przebojów platformy. W Polsce sklasyfikowany jest na drugiej pozycji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kingsman: Tajne służby - polski zwiastun 2
"Kingsman: Tajne służby" oparty został na komiksie i należy do niego podchodzić z dużym dystansem oraz wyczuciem konwencji. Pod zawartą w tytule nazwą kryje się działająca w Londynie tajna agencja wywiadowcza. Założona po I wojnie światowej, sfinansowana z prywatnego majątku, jest niezależna od polityków i biurokracji. Agenci Kingsman mają dostęp do najbardziej zaawansowanej technologii, o jakiej nawet James Bond mógłby tylko pomarzyć.
Skojarzenie z agentem 007 jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Komiksowa seria, podobnie zresztą jak film, jest z jednej strony hołdem, z drugiej pastiszem serii o Agencie Jej Królewskiej Mości. Mamy więc ciekawie zarysowanych protagonistów, ubranych w nieskazitelne garnitury (Colin Firth, Taron Egerton), dobre maniery, porządne alkohole, całą masę fantastycznych gadżetów oraz oczywiście szalony czarny charakter. W pierwszej części kinowego "Kingsmana" był nim Samuel L. Jackson, w drugiej Julianne Moore.
"Akcja pędzi od pierwszych minut, trzymając świetne tempo, czasem lekko stopując tak by nie przytłoczyć widza, po czym ponownie dodaje gazu. I zaczyna się jazda bez trzymanki. Sceny akcji są mistrzowsko sfilmowane, podczas pojedynków kamera śmiga niczym precyzyjnie zadawane ciosy wokół bohaterów. Wygląda to imponująco, robi mocne wrażenie" – czytamy w jednej z wielu entuzjastycznych recenzji filmu.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opisujemy historię wielkiego, amerykańskiego skandalu z menadżerem gwiazd, który wyłudził setki milionów dolarów. Jest o reakcjach na finał "Rodu smoka" i o filmie, który przebił "Pasję". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: