''Nie chciałem być amantem''
Tak naprawdę planował zostać lekarzem, nie aktorem.
- W mojej rodzinie jest wielu lekarzy, więc taki pomysł łatwo mógł się zrodzić. Ponadto mój stryjeczny brat był rektorem Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi, myślałem więc, że tam najłatwiej będę mógł się dostać– cytuje jego słowa "Na żywo".
Ale studia medyczne nie wydawały mu się tak pociągające, jak nauka w warszawskiej PWST. Decyzji nie pożałował – wykładowcy szybko docenili jego talent i Bończak trafił na scenę, grając u najlepszych reżyserów teatralnych. Już wtedy dorobił się łatki „aktora charakterystycznego”. Ale nigdy mu to nie przeszkadzało.
- Nigdy nie chciałem być amantem, bo do tego przede wszystkim trzeba mieć warunki. A ja wyglądam, jak wyglądam, mówię, jak mówię i jestem od lat obsadzany w rolach charakterystycznych, co mnie bardzo cieszy, bo są to role niezwykle bogate– mówił w "Dzienniku Polskim". - W przeciwieństwie do amanckich, zwykle monotonnych, gdzie najczęściej gra się "po warunkach".