Ostatnia chemia i modlitwa
W ubiegłym tygodniu profilaktycznie podano mu ostatnią chemię. Jednak dopiero teraz, gdy choroba wydaje się być pokonana, pan Jerzy dowiaduje się, jak bardzo było z nim źle.
Stuhr nie spodziewał się, że stan jego zdrowia poruszy tak wiele osób. Pisali do niego zwykli ludzie. Zadzwonił znajomy pastor z pytaniem, czy może się razem z nim pomodlić. Telefon wykonał także pewien rabin z Jerozolimy, który prosił o spotkanie, a także buddysta, który zapewniał o medytacjach w jego intencji.
Dla niego odkrycie, że tak wiele osób go lubi, było bardzo ważne. I, co podkreśla, "szczególnie w Polsce, gdzie tak trudno być lubianym".