Trwa ładowanie...
d2kfiu9
10-01-2007 12:11

Jeżeli tylko jesteś bezsennie zakochany? Po postu napisz!

d2kfiu9
d2kfiu9

No nie ma co się oszukiwać. "Bezsenność w Seattle", to film, który bezsprzecznie odniósł sukces, film kultowy. Jednocześnie, chyba nikt nie mógł sobie wyobrazić tego, aby tak cudownie rozbłysły duet Ryan - Hanks, nie pojawił się na ekranie po raz kolejny. Wszyscy jednak wiedzieli, że zwyczajowa kontynuacja samej "Bezsenności...", raczej widzom spędzałaby sen z powiek, niż zapewniała cudowne marzenia. Wypełniała mitologię miłości.

Chyba w ten sposób narodził się nowy pomysł. Pomysł nowy, ale w rzeczywistości mówiący o tym samym. O miłości. O niby nie samotnych dwóch duszach, które jednak podświadomie się wzajemnie poszukują. O tych dwóch sercach, którym przeznaczone jest być razem. Dobra, nie protestuję, temat jak najbardziej oklepany, okrutnie liryczny i słodki, ale w dziwny sposób, w rękach reżyserki Nory Ephron ten temat odżył. Reżyserki, której ponownie udało się zebrać sprawdzoną ekipę. Zebrać ludzi, a na dodatek oblec melodramatyczność, we współczesną świeżość i ponownie, co bardzo istotne... wysokie prawdopodobieństwo zdarzenia.

Nasza urocza blondynka, czyli Meg Ryan, jak zwykle piękna i jak zwykle słodko nieporadna w swej kobiecości, jest tym razem właścicielką księgarni. Ale jakiej księgarni! Miejsca bajkowego, które stworzyła wraz z nieżyjąca już matką. Miejsca, w którym nie tylko pracuje, ale które kocha i uważa za część siebie. Księgarni, która ma za sobą tradycję, posiada starych (choć małych) klientów, oraz cudowną atmosferę. Sama bohaterka, ma przede wszystkim serce do pracy. Kocha książki i dzieci, no i wie o nich... wszystko, jakby sama nigdy nie dorosła do chciwego typu dorosłości.

Tom Hanks jest jej odwróconym odbiciem – nawet pomijając płeć  To dziecię rzeczywistości. Postać z kompletnie innej/współczesnej epoki. Współwłaściciel ogromnego kompleksu Fox'a. Księgarskiego molochu, który, nie oszukujmy się w końcu takie są prawa dżungli, ma zwyczajnie zamiar wygryźć naszą Meg z interesu.

d2kfiu9

Ale najważniejsze jest to, że przewrotnie ich – niczym Romea i Julię, pochodzących z dwóch zwalczających się rodów – coś już połączyło. To internet. Ale zasada anonimowości, którą sobie narzucili sprawiła, że nie mają pojęcia o tym, iż… dobrze się znają. Pomimo tego, dobrze się znają. Gdy spotykają się w "realu", oczywiście od razu zaczynają pałać do siebie uczuciem dalekim od miłości... W końcu on chce zniszczyć jej marzenia, a ona nie podda się tak łatwo.

Wszystko w końcu się zmienia, bo to przecież komedia romantyczna, ale w sposób tak przewrotny, że aż trudno uwierzyć, że nie mogło się to przydarzyć naprawdę... No i kto pierwszy domyśli się prawdy? Bo przecież w końcu muszą! Któreś z nich zrozumie, że się znają, ale jak i kiedy? Czy księgarnia przetrwa? A miłość? Czy w ogóle istnieje?

Reżyserka, Nora Ephron, swobodnie pozwoliła sobie na wykorzystanie magii zmieniających się pór roku, ale jednocześnie unikając kiczowatości. Więcej, na drodze ku spełnieniu, swym przemiłym bohaterom postawiła tak wiele przeszkód, że... No wiem, że większość oglądała, ale nie uprzedzajmy faktów!!! Bynajmniej ofiarowała im Internet, by się poznali, tak naprawdę nie wiedząc, że widują się codziennie.

Brutalnie i wstrętnie po babsku, rzuciła ich uczuciu pod nogi nienawiść i współzawodnictwo. Ale potraktowała przynajmniej widza ulgowo, dając mu pewność, że któreś z nich będzie musiało ustąpić, oraz nadzieję, że może jakoś to będzie... Jednak nadzwyczaj istotne jest to, że molom książkowym uświadomiła, iż naprawdę wolno im czasem pobawić się "nowoczesnością". I świat się od tego nie zawali, a niebo nie spadnie nam na głowy – miejmy nadzieję!!!

d2kfiu9

Dobra, czepiajcie się. Ponownie mamy do czynienia z opowieścią romantyczną. Ale zauważcie jak sprytnie współczesną i rzeczywistą. Z pewną historią, której jednak nie odebrano cudownej lekkości bajki. W której wciąż jak motyl trzepocze się nadzieja, że wszystko skończy się dobrze, bo przecież musi?

Chyba tym, co jednak najbardziej nas zaskoczyło, było to, że przy „Masz wiadomość”, świetnie bawią się i mężczyźni i kobiety. Może to przez to, iż jest ckliwa? A może tak naprawdę sprytnie ujawnia te nasze skrywane w skrzynkach emailowych sympatie? Tych „przyjaciół”, których osobiście nie znamy i tak naprawdę nie chcemy poznać "namacalnie". Dusze, którym możemy powiedzieć wszystko. Niestety tylko do chwili, gdy padnie to pytanie - czy się spotkamy? Oczywiście nie należy zapominać o świetnej muzyce i zdjęciach...

Co należy wspomnieć, to to, że w końcu ktoś mądry, w reedycji filmu ofiarował polskiego lektora! W końcu: po pierwsze język angielski nie jest obowiązkowy, a po drugie, komedia często prostsza jest, gdy ktoś przełoży żarty z obcej półki, na nasz język.

d2kfiu9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2kfiu9