"Najpiękniejszy biust Warszawy". Co się stało z aktorką "Rejsu"?
21.04.2021 | aktual.: 21.04.2021 11:03
Jolanta Lothe po skończeniu PWST w Warszawie występowała na deskach teatrów, w filmach i serialach. Przełom w karierze nastąpił po kilku latach, gdy Marek Piwowski pokazał ją w swoim "Rejsie". Niestety wykształcona i utalentowana aktorka została zredukowana do roli "dziewczyny przechadzającej się w strojach kąpielowych".
Lothe szybko dorobiła się łatki blondwłosej seksbomby, co zapewniło jej popularność, ale takie stereotypowe traktowanie nie pomogło jej na dłuższą metę.
- Ja tam nie grałam. Pokazywano mnie i mój biust – wyznała po latach. Pokazywano bardzo skutecznie, bo Tadeusz Różewicz pytany kiedyś o Lothe mówił, że właśnie ona ma "najpiękniejsze piersi w całej Warszawie".
Niedoszła lekarka
Urodziła się w Wilnie 19 kwietnia 1942 r. Była córką aktorki, która pracowała ponad siły, by zapewnić dziecku godziwe życie. Ojca rozstrzelano z powodu żydowskiego pochodzenia, gdy Jolanta była małą dziewczynką. Po jego śmierci wraz z matką i babką opuściła Wilno i przeprowadziła się do Sopotu, a stamtąd do Gdańska.
Jako córka aktorki początkowo wcale nie chciała iść w jej ślady. Myślała o medycynie. Dopiero tuż przed maturą wzięła udział w konkursie recytatorskim. - Zajęłam drugą lokatę w kraju i pomyślałam o szkole teatralnej – wyznała w "Rzeczpospolitej".
Wschodząca gwiazda
Do stołecznej PWST dostała się za pierwszym razem. Ukończyła ją w 1966 r. i od tamtej pory nie znikała ze sceny. Przed kamerami zadebiutowała rolą w serialu "Barbara i Jan", popularność zdobyła zaś dzięki "Doktor Ewie".
Na dużym ekranie po raz pierwszy pojawiła się w 1965 r., w słynnym "Walkowerze" Jerzego Skolimowskiego. I szybko ściągnęła na siebie uwagę widzów i filmowców. A zwłaszcza jednego z nich.
Ten jedyny
Był nim Helmut Kajzar, którego poznała na studiach w połowie lat 60. Wtedy nie zwróciła uwagi na studenta reżyserii. On za to błyskawicznie dostrzegł potencjał drzemiący w pięknej blondynce. Przychodził na jej próby do teatru i zabiegał o uwagę młodej aktorki. Na próżno.
Dopiero kiedy razem trafili na plan teatru telewizji, zapałali do siebie uczuciem. Ale nie na długo. Po roku ich związek przestał istnieć, Lothe wyjechała z miasta i skupiła na pracy. Jednak Kajzar ciągle tkwił w jej pamięci. Kiedy więc ich ścieżki znowu się przecięły, dali sobie kolejną szansę i w końcu wylądowali przed ołtarzem.
Seksbomba lat 70.
Lothe i Kajzar tworzyli zgrany duet w życiu prywatnym i zawodowym. Dzięki mężowi-reżyserowi aktorka mogła choć na chwilę uwolnić się od wizerunku "blondynki z dużym biustem" – bo tak też najczęściej była postrzegana przez polską publiczność, widzów i reżyserów.
Po "Rejsie" wystąpiła w takich filmach i serialach jak "Polskie drogi", "Daleko od szosy" (na zdjęciu), "Potop", "Brunet wieczorową porą", "Opętanie", "Nie ma róży bez ognia". Długo walczyła ze stereotypem seksbomby i marzyła o niekonwencjonalnych, trudnych psychologicznie rolach. I w takich właśnie obsadzał ją jej mąż.
Straciła męża
Na początku lat 80. zniknęła z ekranów i skupiła na pracy z mężem. Niestety Helmut Kajzar zaczął wtedy chorować. - Nie rozmawialiśmy o chorobie. Aż mówi: "Patrz, co ja tu mam". Nigdy nie widziałam guza, nie wiedziałam, co to jest, myślałam, że oszaleję – mówiła w "Na żywo".
W 1982 r. u jej męża zdiagnozowano czerniaka. Kolejne operacje, a nawet wizyta u "fizyka cudotwórcy" z Wrocławia nie pomogły. Helmut Kajzar zmarł 21 sierpnia 1982 r. trzy dni po swoich 41. urodzinach.
Nowy rozdział w życiu i karierze
Ukojenie znalazła u boku Piotra Lachmanna, polsko-niemieckiego poety, a prywatnie przyjaciela jej męża. Lachmann wspierał ją w trudnych chwilach i z czasem pomagał zrealizować aktorskie plany. W 1989 r. otworzyli eksperymentalny Videoteatr Poza, który funkcjonował przez 30 lat. W repertuarze mieli m.in. sztuki Kajzara.
Z kinem i telewizją pożegnała się na początku lat 80. W 1997 r. mignęła w filmie "Bandyta", ale nie chciała wracać przed kamerę. Spełniała się na deskach teatru i dopiero w 2007 r. dała się namówić na występ w "Barwach szczęścia". Rola Teresy Struzik została napisana specjalnie z myślą o niej.
- Dzięki temu, że nigdy nie odeszłam od zawodu, nie zapomniałam rzemiosła aktorskiego, mogłam łatwo wrócić do serialu. Rolą Teresy zyskałam dużą sympatię telewidzów, którzy, jak się okazało, nie zapomnieli o mnie - mówiła w jednym z wywiadów. Oprócz "Barw szczęścia" w ostatnich latach zagrała też epizody w "Na dobre i na złe" i "Prawie Agaty".